niedziela, 29 grudnia 2019

Po świętach.

Witajcie.
No i jesteśmy po świętach.
Podczas tego weekendu nie będzie filmu na yt. Dziś bedzie dodany rozdział mojej powieści
o Mel na fb (th by mel) i wattpadzie. Miałam coś dodać, lecz uznałam, że 1 stycznia wypada we wtorek, więc wtedy dodam filmik, który planowałam-ponieważ 1 stycznia oprócz nowego roku jest w Polsce dzień emo. Nie dawno dowiedziałam się, że międzynarodowy dzień emo jest 19 grudnia. Jednak w Polsce jest on 1 stycznia, oprócz tego 1 stycznia w tym roku pyknie mi dekada w pewnym względzie, o którym opowiem w filmie, który nagram.
Ciekawi, co to może być?

Wracając do świąt minęły bardzo spokojnie.
W pierwszy dzień byliśmy na spacerze i graliśmy w eurobiznes.
Drugi przesiedzieliśmy cały w domu i także wtedy wypadała nasza 8 rocznica
zaczęcia bycia w związku, jako para.
Po świętach załatwienia związane z moją komisją i dalsza część remontu.

No i jesteśmy przy końcówce tego roku.
Wracając w tył myślami przydarzyło mi się w tym roku bardzo dużo przykrych rzeczy, o których
nie wypada mi pisać tak oficjalnie.Jedynymi, o którym mogę wspomniec  była śmierć Mimi u początku czerwca
i także zaraz po tym dowiedziałam się na wizycie u nowego neurologa, że moja choroba jest dosyć
poważna a rokowania nienajlepsze. Był to dla mnie ogromnym cios, który nie zszedł
ze mnie do teraz.Ogólnie rzecz biorąc bardzo zawiedli mnie niektórzy ludzie, których uważałam za 
wyrozumiałych, wspaniałych i przyjaznych mojej osobie.
Jednak dla równowagi spotkały mnie też dobre rzeczy; byłam na koncercie TH, gdzie miałam
naprawdę mega dużo szczęścia-ten, kto oglądał film o nim wie o co chodzi.
Moje urodziny były idealne. Wypad nad Solinę był uroczy-kiedy spoglądam na pierścionek,
który kupił mi tam mąż zawsze przypomina mi się jak wtedy było fajnie.
Przekonałam się, że mogę liczyć na wsparcie wielu osób z internetu.W trudnych momentach wysyłaliście mi arty, które podnosiły mnie na duchu, pisaliście ze mną. Każdemu z tych osób jestem wdzięczna, za każdy gest upewniający mnie, że jeszcze są tacy wspaniali ludzie na tym świecie.

Wczoraj rano, kiedy wstałam bardzo się ucieszyłam widząc śnieg.
Uwielbiam śnieg, dzięki niemu świat wygląda tak malowniczo.
Między załatwieniami zahaczyłam z mężem o plac zabaw.
Nowa huśtawka na nim szczególne przypadła mi do gustu.
Za tamtych czasów, kiedy chodziłam niedaleko tego placu do liceum i zrywałam się tu z lekcji 
wuefu ( miałam zwolnienie i nie musiałam na nich być) lub bywałam tu czekając na autobus bujałam się wtedy na całkiem innej podziwiając kruki, których tu nie brakowało, ale jestem pewna, że gdyby ta by była pewnie byłaby moją ulubioną^^

Byliśmy dzisiaj na spacerku z Pumbim.
Mam fajne zdjęcie ze spaceru, ale dodam je innym razem.
Zamiast tego dodaje fan art inspirowany mną, który dziś dostałam.
Uwielbiam takie urocze fan arty od Was💓






wtorek, 24 grudnia 2019

Wigilia

Dzisiejszą notkę zacznę od życzeń, takich moich, nie skopiowanych znikąd.

W ten wigilijny, wyjątkowy wieczór życzę Wam wszystkim,
którzy znacie mnie z rzeczywistości i z internetu, aby Wasza nadzieja
na lepszy, następny dzień nigdy nie zniknęła. Życzę wam wiary w siebie,
we własne możliwości, w waszą drogę jakakolwiek ona jest. 
Życzę wam też wiary, która pomoże Wam dosięgnąć marzeń. 
I tego, abyście je mieli, ponieważ bez nich coś w środku umiera.
Życzę wam, aby ten dzień i kolejne sprawiły, że będziecie czuć się kochani,
doceniani, wyjątkowi i akceptowani.
Życzę wam zdrowia i siły w trudnych momentach.
Życzę Wam tego z mojego serca.

Wigilijny dzień to taki dzień w roku, który daje nadzieję a jednocześnie w moim przypadku
przypomina mi wigilie, które mam za sobą. Pomimo dzisiejszego zabiegania, kiedy miałam chwilę,
aby złapać oddech wszystkie one wracały do mnie; no i tak widziałam siebie, gdy byłam dzieckiem,
leżałam na kanapie spoglądając na prezent pod choinką z ciekawością, co w nim jest jednocześnie
oglądając pana Kleksa.
Widziałam te jedne z najlepszych wigilii-w 2015, kiedy mieszkałam jeszcze w UK i zjechała się
na nią moja teściowa, z siostrą męża i jej chłopakiem. Drugą była ta, którą ledwo pamiętam-było wtedy mnóstwo gości za życia mojego taty. Zwykle wigilię spędzaliśmy w małym gronie. Nikt nie chciał do nas przyjeżdżać. Jednak, gdy tak było zawsze te wigilie były najlepszymi wbrew pozorom.
Ten fakt zrozumie tylko ta osoba, która przy wigilijnym stole prawie nigdy nie widzi większej ilości osób.
Widziałam także te gorsze-wigilia w 2011 r-kiedy "nie było miejsca" jak w tej kolędzie.
Z mamą w małym wynajmowanym mieszkanku jadłyśmy z talerzami na kolanach kupione w drodze do niego jedzenie. Była to przykra wigilia, ponieważ sytuacja zmusiła nas do tego, aby tak wyglądała.
Dzisiejsza wigilia nie należy do najlepszych. Minął rok. Moja mama nie mogła przyjechać i sama
spędza dziś dzień wigilijny w UK.Jest mi jej bardzo żal.Nie ma jej i nie ma także Mimi.
Jeszcze rok temu dodawałam zdjęcie z nią i świeczką w kształcie czarnej choinki.
Dziś odpaliłam ja, zdając sobie sprawę, że kiedy ostatnio się paliła Mimi była z nami.
I chociaż jest Mavis, Suzi i Pumbi to jakoś jest bez niej pusto.

Podobno w ten dzień najbardziej odczuwa się braki w swoim życiu.

Jedyną z dobrych spraw jest to, że przeważnie płaczę w wigilię
dziś jak na razie obeszło się bez tego.
Mój świąteczny nastrój uratował też fan art od Rta i kartka od Daphne



Przeważnie przed wigilią mam zawsze kupione duuużo wcześniej prezenty.
W tym roku zwlekałam z tym tak, ze prezent był niekompletny.
Chciałam wczoraj dokupić coś, kiedy byłam w drodze na wizytę u lekarza,
lecz moje plany pokiereszowało to, że nie miałam jak się dostać do miasta.
Koszmarnie lało, ale nie miał kto mnie odwieźć i ostatecznie ulitowała się
nade mną sąsiadka, przez co nie miałam czasu ani możliwości nic kupić.
W drodze czułam się źle i dotarłam w nieciekawym stanie
na wizytę; mokre, poskręcane włosy, rozmyty makijaż, przemoczone skarpetki i buty, że
nie czułam stóp.Bylam mokra aż po łydki.
Ta wizyta była dosyć ważna i musiałam na niej być.
W drugą stronę trochę się uspokoiłam, ale dotarłam do domu przemarznięta.
Marzyłam o gorącej kąpieli, ale woda była ledwo ciepła i długo w niej nie posiedziałam.
Otwarłam za to słoik z sokiem malinowym i mogłam się nim cieszyć z ciepłą herbatą.

Jednak wracając do prezentów. Dziś próbowałam coś znaleźć, ale mój mąż chodził za mną
i musiałam go przegonić, aby coś dokupić na spokojnie.
Jedyną taką sytuację z przeszłości, co do prezentów miałam tylko raz, kiedy pojechałam
na święta do mamy i zdaje się też, że prezenty kupowałam przed samą wigilia.
Dziś było podobnie. Nigdy więcej takich sytuacji.
Ja dostałam w tym roku masażer wodny do stóp. Miałam taki, ale mi się zepsuł i był gorszy.
Ten, który dostałam ma takie opcje, o których mi się nie śniło. Będzie idealny do pedicure.
Mąż dostał ode mnie grę eurobiznes, bo wspominał kiedyś, żeby mu się przydała i parę drobiazgów.
Po wigilii oglądaliśmy Listy do M.
Jutro czekają mnie Listy do M2 i Grinch! Uwielbiam oba filmy.

Cóż, przede mną jeszcze pasterka, na którą zaraz się zbieram.
Wybieram sie na nią z męzem, co bardzo mnie cieszy.
Nie lubie być w święta sama w kościele. Czuje sie wtedy jakbym nie miała nikogo.
A wy wybieracie się na pasterkę?
Dostaliście jakieś prezenty?


sobota, 21 grudnia 2019

No i jesteśmy po live na moim kanale.
Zawsze jest mi miło komunikować się z Wami w ten sposób.
Wasze dobre słowa są dla mnie bardzo ważne.
Pewnie siedziałabym na takim live nie wiadomo ile, ale życie realne i obowiązki
zmuszają mnie, abym skończyła. Dziś czekało na mnie zrobienie ciasta na pierniczki,
mycie podłogi, chowanie i prasowanie prania.
Obowiązki tak mnie pochłonęły, ze mój mąż wrócił ze spotkania reko wcześniej niż ja się wyrobiłam.

Zawsze znajdą się Ci, którzy będą pisać i mówić, że "po co ta ideologia?", "po co się ograniczać?"
"po co zakazywać sobie picia, można przecież od czasu do czasu" "po co słuchać pierwszych/starszych emo?"
A ja odpowiadam, gdyby tych pierwszych nie było, którzy stworzyli ją na konkretnych postawach to i Ciebie by w tym stylu nie było. Warto mieć szacunek do nich za znalezienie tej drogi, za określenie jej, bo dzięki nim i my wiemy kim jesteśmy.
Emo zawsze było przeciwko wszelkim używkom i przekonałam się na własnym doświadczeniu, że zaburzanie tej idelogii niszczy jakąś część prawdziwości tego, co nazywasz w sobie emo.
Ograniczenia? Każda subkultura ma różne wyznaczniki i co za tym idzie są to dla niektórych ograniczenia. W emo pokazalam wam na filmach wszelkie ramy od ideologii przez muzykę po wygląd.Jeśli coś komuś nie pasuje, próbuje odstępstw i nie jest pewien czy powinnien być w tym stylu to wiedzcie, iż to oznaka tego, że to tylko coś czym ktoś próbował  wyrazić swój bunt-ale nie jest to prawdziwe JA.
Może była to tylko droga, którą ktoś próbował iść, aby odnaleźć siebie-jednak jak nie odnajdziesz się w tym w 1oo% nie jesteś emo.

Nie wiem po co tyle osób na siłę chce się nazywać emo, pomimo olewania ideologii/muzyki/wyglądu .Zupełnie jakby nazywanie się emo czyniło ich lepszymi a tak się przecież nie dzieje. Nie stajesz się lepszy. Ludzie boją się określić siebie alternatywnymi, scene-jakby to było gorsze.Nie jest.
Chyba, że jesteś tyle, co ja w stylu lub po prostu długo.Chyba, że wiesz, iż to twoja droga na 10000%. Chyba, że przestrzegasz i odnajdujesz się w każdej części tej układanki nazywanej emo. Tak, wtedy możesz czuć się lekko urażony, ze jesteś mylony.

Dlaczego boje się nowej fali emo?
Kiedy czasem czytam na różnych grupach czy w komentarzach jak przekształcane jest to, co znam na własnej skórze to czuje jak aż ona mi cierpnie. Bronie tego, co kocham i nie chce, aby ludzie zapomnieli czym JEST emo, ale fala może być na tyle duża, że w niej utonę.Emo stanie się alternatywkami, chlaniem, paleniem, styl ubierania zostanie zatracony.Moje zdanie będzie nic nie warte, bo NIKT oprócz mnie nie będzie znać tego emo, które ja znam.Koniec końców stworzą coś, co już całkiem nie będzie emo, ale będą szafować tą nazwą jakby była wszystkim i niczym.
I to całe "emo is not dead"-będzie g*wno prawdą-bo to już nie będzie to emo.

Miejmy nadzieję, że tak nie będzie
i znajdą się tacy jak ja, którzy zamiast patrzeć na wszystko przez pryzmat:"bo jestem emo i tyle"
 zaczną szukać na necie informacji o historii emo, dowiedzą
się tego czego ja-całej prawdy i ujrzą zdjęcia, które pokierują je na odpowiedni wygląd.

Nie wystarczy tylko mówić o sobie, że taki jestem.
Bez odnalezienia się w tym, bez miłości do tego
mówienie o sobie "emo" jest puste, jest pozerstwem.



piątek, 20 grudnia 2019

Dzień, który chciałabym przeżyć jeszcze raz.

2O grudnia jest zawsze dla mnie bardzo wyjątkowym dniem, w którym wracają
te jedne z najlepszych wspomnień. Wszystko, co teraz trwa zaczęło się 2O grudnia 2011.

Pamiętam tamten dzień nawet dobrze jak na tyle lat. Nie było dużo śniegu, ale trawa
była biała.Czekałam z dużą, zieloną walizką na samochód pod domem.

(tak wyglądałam zimą 2011 r-zdjęcie nie jest z dnia, o którym wspominam,
ale tego dnia wyglądałam prawie identycznie)

Było zimno. Kiedy jechałam na lotnisko słuchałam Secondhand Serenade-It's not over.
Dokładnie ta piosenka została włączona jako pierwsza na naszym weselu, chociaż nikt
tego nie ustalał i nawet nie była pierwsza na playliście.

Wtedy nie wiedziałam, co będzie dalej. Przypuszczałam, że zgodzę się na związek, który
jak każdy inny nie przetrwa.
Dlaczego?
Cóż, to dopiero długa i zawikła historia-o dwóch panach, którzy byli moimi przyjaciółmi.
Historia, w której jeden z nich dał mi coś, co mam do dziś-brak poczucia niższości.
Opowieść, w której musiałam wybierać między nimi, między tym, co chciałam, co czułam,co mogłam, co widziałam za realne.
Żadna jednak z tych dróg, które stanęły przede mną nie wydawała się być do końca dobra;
na jednej brakowało uczuć, na drugiej porozumienia i zdecydowania.
Pod koniec nawet na tej drugiej zauroczenie się wypaliło.

Jednak jadąc na lotnisko 2o grudnia czułam, że jednak skończy się to związkiem z jednym z nich,
bo nie będę potrafiła zranić tej osoby mówiąc, że się nie widzę u jej boku zwłaszcza, że parę miesięcy wcześniej niepotrzebnie dałam jej nadzieję.Byłam trochę na siebie zła, że dałam jej zielone światło.
Jako, że jeszcze wtedy mama kupowała mi bilety i wysyłała pocztą-okazało się, że bilet,
który mi wysłała jest trochę "nie kompletny"Dokupowała mi zwykle bagaż a tym razem tego nie zrobiła przez przypadek.Moja walizka była za duża, aby wziąć ją na pokład, ale o dziwo miałam dokładnie 40 funtów-tyle ile kosztowało dokupienie bagażu. Potem odprawa na lotnisku (tym starym, małym)w Jasionce. Po niej stanęłam tak przypadkiem obok Niego. Podobno się do niego uśmiechnęłam i dlatego zagadał.

Był to naprawdę magiczny dzień.
Pamiętam do dziś nawet te słowa na pożegnanie:

-Na kogo jeszcze czekasz?
-Tylko na ciebie

Pamiętam to, że pierwszy raz w życiu pocałowałam w policzek ledwo, co poznanego
chłopaka wiedząc jednocześnie, że to TEN.
Pamiętam do dziś jak w autobusie powiedziałam do mamy : "to jest to, tak właśnie miało być"

A potem komplikacje z tymi, którzy myśleli, że wybiorę któregoś z nich.
Wybrałam, ale kogoś całkiem innego.
Nagle zaczęli jeszcze bardziej się starać .
Potem były 2 wyznania miłości jednego dnia i drama zrobiona przez jednego z nich,
bo złamałam mu serce.
Jednak to już dla mnie w tamtym czasie nie miało tak wielkiego znaczenia.
Wybrałam swoją drogę, jednocześnie chcąc odciąć się od tego, co było wcześniej.

Co roku w godzinach, kiedy się poznaliśmy i lecieliśmy razem do Londynu (9.40-13)
przypominam sobie to od nowa i przewijam w głowie jak film.
Ten dzień jest jednym z tych, do których bym się wróciła, choćby po to, by przeżyć to jeszcze raz.
Zdecydowanie na liście takich dni stoi pod numerem 1.

A tak poza tym wspomnieniem przypominam, że jutro JEST LIVE O 15:30 na moim kanale.
Mam nadzieję, że się pojawicie.

Dziś byłam na jarmarku w mieście.Przy okazji wspomnień przypomniało mi się jak rok temu
byłam przed świętami na nim z mamą.Był wtedy śnieg i było ślisko.Kupiłyśmy wtedy 2 świecące renifery, stroik na stół, jemiołę i wieniec na drzwi.Mama sie poślizgnęła i wywróciła a idąc na przystanek jakiś facet zaczepił moją mamę słowami :"nie ciężko pani z taką córką?"(chodziło mu o mój sposób chodzenia) Zrobiło mi się wtedy przykro i dziś jakoś też przykro, bo w tym roku nie będzie jej na święta i po raz pierwszy w życiu święta Bożego Narodzenia spędzimy osobno.
W tym roku właściwie kupiłam tylko jemiołę i się wróciłam.

Jeżeli chodzi o inne przygotowania na święta to to, co najgorsze mam już za sobą.
Wiem, że w święta nie przyjdzie sanepid, jednak po tych brudniejszych remontach, należało
się wnikliwsze sprzątanie. Zostało pieczenie pierniczków i ciasta oraz zrobienie sałatki jarzynowej.
Nie, chyba nie będziemy mieli gości.Jednak przecież można takie rzeczy zrobić choćby dla siebie.





środa, 18 grudnia 2019

Ubrana choinka i przeklęty jednorożec.

Hejka!

W niedziele na moim kanale dodałam dla was filmik
https://www.youtube.com/watch?v=q8Dhxx0N1OY
jest on o moim stosunku do religii jako osoby, której zdarza się słyszeć,
że to emo jest jej religią.

Czujecie już atmosferę świąt?
Jeżeli chodzi o mnie jest z tym trochę słabo.Brak śniegu sprawia, że trudniej
się wczuć w fakt, że już niedługo wigilia.Za oknem pogoda jak podczas wczesnej wiosny.
Jedynie ubrana choinka i świąteczne piosenki w radiu ratują całą magię zbliżającego
się Bożego narodzenia.
Ja ubrałam swoją wczoraj. Jak, co roku jest biało-czarna.




W tym roku dodatkowo obok czarnych okrągłych bombek, serduszek, gwiazdek i
zrobionych ręcznie z materiału śnieżynek w kolorze czerni oraz światełek i łańcuchów
z czaszkami (które właściwie były na halloween, ale zaadaptowałam je na choinkę) pojawiły
się 2 renifery, 4 nowe przeźroczyste bombki z śnieżkiem w środku (kupił mi je mąż) oraz
5 JEDNOROŻCÓW.

Kiedyś idąc chodnikiem w miasteczku zobaczyłam na szybie jednego ze sklepów przyklejoną
kartkę z zakazanymi znakami. Niektóre faktycznie satanistyczne, ale w nich także wymieniony
był jednorożec. Nie zatrzymałam się, żeby przeczytać:"dlaczego?" Postanowiłam poszukać w necie.
Okazało się, że to niby znak wolności seksualnej.
Jako osoba wierząca i praktykująca uważam, że umieszczenie jednorożca na tej liście i z demonizowanie go jest jakąś pomyłką.
Czy wiecie, że istnieje tzw poliptyk na którym jest przedstawiona Maryja z jednorożcem-gdzie
symbolizuje on Jezusa?Święta Justyna z Padwy także jest przedstawiana z jednorożcem.

Poza tym jest wiele symboli, które zostały własnie tak skrzywdzone-najlepiej obrazuje to hello kitty czy czaszki, kości.
Nawet przy odwróconym krzyżu można by dyskutować-wiem, że to czysto satanistyczny znak, ale
czy nie na odwróconym krzyżu został ukrzyżowany św Piotr, gdyż nie chciał umierać jak Jezus?
Na pewno nie uważał, że to satanistyczny znak, skoro właśnie na takim chciał umrzeć.
No i żeby nie było, że coś usprawiedliwiam.Tylko, że nad nie którymi sprawami trzeba czasem się zatrzymać i pomyśleć.


W ostatnich dniach także przydarzyło mi się kilka rzeczy.

Jedną z takich historii miałam okazję doświadczyć w poniedziałek.
Czy macie takie dni, kiedy wam się po prostu nic nie chce?
W poniedziałek tak od po południa złapało mnie straszne zniechęcenie. 
Najchętniej położyłabym się spać.
Postanowiłam się temu nie poddać.Z dużą niechęcią i ociężałością pojechałam do miasta.
Nie udało mi się załatwić sprawy u krawcowej czy znaleźć świeczników, które chciałam kupić.
Wybrałam się na swój zabieg i wracając po nim jedna osoba zgarnęła mnie z miasta prosto
pod dom. Byłam godzinę wcześniej niż powinnam (!) Byłam mega wdzięczna tej osobie.
No i jak tu nie wierzyć w dobrych ludzi? No jak?
Niektórzy ludzie sprawiają, że świat daje się lubić.

W sobotę spotkałam jedną osobę z przeszłości. Zdarza mi się spotykać takich ludzi od czasu
do czasu, ale najważniejsze w takich sytuacjach jest to jak te osoby zachowują się w stosunku
do mnie, pomimo czasu, który upłynął i mimo tego, co się wydarzyło między nami.
Strasznie szanuje, kiedy jakkolwiek było kiedyś to dana osoba potrafi powiedzieć głupie:
"cześć". Pokazuje to, że ktoś umiał zostawić przeszłość tam gdzie jej miejsce, czyli z tył
i nie udaje, że kogoś nie zna.
W sobotę przypomniał mi się taki ładny cytat przy spotkaniu tamtej osoby:
"Będziemy mijać się bez słowa, chociaż kiedyś kochaliśmy się na zawsze"
I nie ważne czy chodzi tu o miłość czy przyjaźń. 
Ważne jest to jak zachowujemy się po latach.To pokazuje jakimi jesteśmy naprawdę.
Jakimi jesteśmy ludźmi.



piątek, 13 grudnia 2019

1o rocznica kolczyka w wardze


Witajcie!

Dzisiaj mamy 13 grudnia, czyli jak, co roku od 10 lat moje małe święto.
W tym roku bardziej wyjątkowe niż wcześniej, bo dziś mija 10 lat
JAK PRZEKUŁAM SOBIE WARGĘ a właściwie jak została mi przekłuta.
Czy bolało? Pamiętam, że troszku tak-na samym końcu, gdy igła przechodziła ostatnią
warstwę skóry. Filmik o tym, nakręcony 2 lata temu jest na kanale.

Jeśli ktoś z was nie widział a chciałby zobaczyć lub sobie przypomnieć to zostaje
mi zaprosić.
Mam w swoim koszu "wspomnień" nawet igłę, którą była dziabnięta warga.

Dziś 13 piątek-ludzie boją się takiego dnia jak ognia, kiedy są przesądni.
Ja nie jestem. Każdy dzień może być bardziej pechowy lub mniej a jego
numer czy to kiedy wypada nie ma znaczenia.
Ja np miałam dosyć nie fajny ten tydzień.
 U początku trafiła mi się znów rozmowa na temat mojej choroby z jedną osobą.
I nie to, że nie lubię mówić o swojej chorobie.Nie to, żeby ktoś chciał mi zrobić
przez to przykrość, tylko to, że im więcej osób pyta tym bardziej mam wrażenie,
że musi to wyglądać strasznie i jestem nie wiadomo jaką kaleką.
A tak na prawdę, chociaż moja choroba bywa utrudnieniem to robię prawie wszystko,
co zdrowe osoby. Stąd na fb był opis :
"Choćby nie wiadomo jak człowiek się zabezpieczył to i tak u kuje, 

bo siedzi gdzieś tam w środku, głęboko."




 Druga sprawa to rehabilitacje na które jeżdżę. Mam je o 16 i jest to dla mnie strasznie
niewygodna godzina, jeżeli chodzi o autobusy. Gdybym mogła przyjeżdżać na 16.15
miała bym fajne połączenie, ale tak się nie da i muszę z domu wychodzić półtorej godziny
przed, aby zdążyć na autobus i dojechać na czas.
Potem czekam godzinę na zabieg na mieście a w drugą stronę 40 min.
W domu jest samochód i kierowca, ale zawsze była możliwość i czas, aby mógł mnie odwieźć na autobus.Kiedy sie udawało było ok.Z powrotem czekanie jest mniej uciążliwe, bo czekam w sklepie na schodach . Dobrze, że jeszcze tylko 2 dni.

Dziś miałam pewną historię. Spotykam po zabiegu taką babcię i zawsze zamieniam z nią parę
słów. Dzisiaj tez.Nie mogła uwierzyć, że mam 28 lat. 
Powiedziała : "jestem księdzem jak Ty masz 28 lat. Gdzie tam masz tyle. Masz z 14 góra, bo ani jednej zmarszczki."
Zabawne, ale miłe.

 W domu remont trwa w dalszym ciągu. Robotnicy skończyli swoją prace i została reszta dla 
mojego męża; malowanie, kładzenie paneli/płytek/kafelek, czyszczenie tragarza.
 Prędko to wszystko nie będzie gotowe, chociaż część do świąt pewnie tak.

 Dziś trafiłam na open fm na pewne radio-alternatywki.
Sama nie wiedziałam, co o nim myśleć. Piosenki w pewnej części, które są na nim grane są pod emo.
A przecież ALTERNATYWKI TO NIE EMO. Mówiłam o tym na jednym z filmików.
Szkoda, że nie dodałam, że alternatywki to nowa moda, coś jak 10 lat temu było emo.
Tylko, że dla nas open fm nie tworzyło radia. Jesli ktoś chce to radio screamo/emocore znajdzie
na tubie-taka aplikacja podobna do open fm i są tam radia tez poszczególnych zespółów z różnymi
piosenkami, różnych zespołów emo.
 Co do tego radia na open fm z drugiej strony, może założyciele brali pod uwagę takie  rozumowanie,
że każdy kto jest w jakiejś subkulturze jest alternatywny-inny.No, ale w takim wypadku brakowało by tu mnóstwa różnych gatunków, bo styli jest tak dużo jak i różnej muzyki, która je określa.
Według mnie trochę to pomylone, żeby w takim radiu grać emo muzykę.










niedziela, 8 grudnia 2019

Coraz bliżej połowy grudnia i jest to czas gdzie nie tylko myśli się o jakiś postanowieniach ,ale też chce się mieć "czyste konto" w święta i wchodząc w nowy rok.
Nie mam na myśli czystego konta w sensie bez pieniędzy, ale sprawy i ludzi, którzy
w jakiś sposób mącą nam spokój.
Kiedy kogoś kochamy zdecydowanie łatwiej jest wybaczyć i zostawić błędy i problemy
za sobą.Sama widzę to po moim małżeństwie.
Gorzej, kiedy rany zadają osoby, których nie lubimy, które są w jakiś sposób na dalszym
planie w naszym życiu lub tacy, którzy są obcy a uczepili się nas ni z tego ni z owego.
Wcale nie jest prosto przebaczyć i iść dalej z czystym kontem, zwłaszcza kiedy nie
usłyszy się: "przepraszam".Szczególnie, gdy ktoś idzie w zaparte i dalej rani.
Chyba trzeba by być Bogiem, aby to tak można było odpuścić.
Nie, nie jestem nim, ale chciałabym zacząć święta i nowy rok bez poczucia,
że ktoś zaszedł mi za skórę, jestem niemile widziana w kogoś oczach, że kogoś
bardzo nie znoszę za to, iż mnie zranił.

W tym roku opadło znów wiele masek z twarzy niektórych ludzi.
Czasem lepiej znać prawdę, jak cię widzą i jaki jest ich prawdziwy stosunek do Ciebie.
Chociaż posiadanie wrażenia, że jesteś ważna, wyjątkowa, lubiana jest naprawdę fajne.
Tylko tyle, że na dłuższą metę jeśli jest to nieprawdą to człowiek się zawodzi.

Wczoraj nagrałam dla was kolejny filmik, który obrobię na tygodniu i dodam za tydzień.
Później 21 grudnia będzie live, który już zapowiadałam w Q&A, ale będzie zapowiedziany
jeszcze w nowym filmie.
Dziś rano wpadłam na świetny pomysł DIY, które zrobię za jakiś czas-może w styczniu a może w lutym. Zobaczymy. Rozpiskę nagrań na przyszły rok, na pierwsze tygodnie mam częściowo zrobioną.

Dzisiaj zamierzam przygotować kartki świąteczne.
Zazwyczaj wysyłałam je 13 grudnia, ale w tym roku zrobię to chyba parę dni wcześniej,
aby i do tych najbardziej oddalonych osób dotarły na święta.




piątek, 6 grudnia 2019

Mikołajki

"Szczerość jest najlepsza na bezsenność.Dlatego ludzie piszą blog nocami.Kiedy nastaje cisza, nagle głośne staje się to, co jest w nas."

Uwielbiam ten cytat, bo jest taki prawdziwy.Właściwie położyłam się spać, ale nie mogłam usnąć.
Musiałam spisać/uporządkować myśli na temat filmiku, który jutro będę nagrywać.
A wszystko to przez obszerne hejty na moim kanale, które jak zwykle napędzają mnie do
ruszenia kolejnego tematu - a już zastanawiałam się, co tu nagrać i w planach miałam makijaż.
Hm, niestety będzie przeniesiony.

Dzisiaj był wyjątkowy dzień, bo Mikołajki.
Przy okazji tego dnia przypomniało mi się jak byłam taka mała-miałam może z 3-4 latka
i przyszedł do mnie Mikołaj. Mamy nie było, bo poszła do dziadków a tato jak usłyszał,
iż Mikołaj idzie schował się za piec. Pamiętam, że miał brązowy płaszcz i nic więcej.
Po latach dowiedziałam się, że to była przebrana mama😂
Mieliście może podobne historie?
Moją jedną ze starych przyjaźni nawiązałam właśnie też dzięki mikołajkom.
Miałam wtedy z 12 lat i robiliśmy przestawienie w kościele przy wręczaniu prezentów
przez Mikołaja. Oczywiście przed tym wszystkim mieliśmy próby i po jednej z nich
wracając zapoznałam się z nową sąsiadką, która też brała w tym udział.
Pamiętam, że siostra zakonna przygotowywała dla nas wtedy też paczki a w domu czekała
następna od mamy a czasami i od chrzestnego. No i była jeszcze jedna w szkole.
Ach, to były czasy.
Teraz mikołajki obchodzę z mężem, chociaż nie od zawsze. Dopiero od jakiś 3-4 lat.
W grudniu mieliśmy rocznicę związku, urodziny męża i święta, więc odpuszczaliśmy sobie
mikołajki.Dopiero gdzieś po ślubie cywilnym, gdy zaczęliśmy obchodzić rocznice ślubu, która była
w inny miesiącu wprowadziliśmy mikołajki.
W tym roku dostałam sukienkę, mandarynki i dużo słodkości.
Byliśmy też w kinie na Krainie Lodu 2.Dostałam u wejścia na salę cukierki za darmo
ze słowami "a to dla dziewczyny"-aww, jak miło, że dalej nie wyglądam na dorosłą kobietę
i nie powiedział :" dla pani"😀
Najedliśmy się nachosami z sosem serowym (mniam) i popcornem.
Film mi się podobał.
Przykro mi było tylko przez te hejty. Wypisywanie, że jestem łysa bez doczepów-przypominam noszę je, bo moje włosy mają genetycznie ustaloną granice i dalej nie chcą rosnąć a mnie marzą się dłuższe i dlatego je noszę.Naprawdę śmieszy mnie tekst, że ktoś może wpaść przeze mnie w kompleksy a to przecież dopinki.Nikomu nie bronie dopiąć sobie także włosów.Wkurza ocenianie, iż robie wszystko pod publikę.Serio? Od 11 lat bym ubierała się tylko dla ludzi?Ja nawet wyglądam tak jak nigdzie nie wychodze, nic nie nagrywam i nie robię zdjęć.No i że traktuję emo jak religię.Dziękuje za podsuniecie tematu na filmik👍A i jeszcze, że nigdzie nie pokazałam się bez make upu.Zapraszam na kazdy filmik makijażowy mojego autorstwa.Zanim powstaje tam jakikolwiek makijaż to najpierw twarz musi być bez niego.Nie wspominając, ze moje powieści to dno-jeśli tak uważasz nawet na nie nie patrz.Pociskanie takich i podobnych g*wien (za przeproszeniem) nadaje się do kibla a nie na yt.No, ale jak pisałam wyżej one w pewien sposób działają na mnie pobudzająco, bo na najgorszym g*wnie lubią rosnąć piękne kwiaty. Czy wiecie ile filmów powstało dzięki nim? Czasami u ich początków mówie,że są zainspirowane złością na coś, co przeczytałam.Nie mam pomysłu na film (albo mam i nie mogę sie zebrać) a taki hejter ruszy temat i moja natura automatycznie przeżyje ból a zaraz dostaje kopa, aby to rozwinąć/wytłumaczyć na yt. Jedynie moje nogi stają sie bardziej nie sprawne od nerwów.Dlatego dziś zaserwowałam sobie gorąca kąpiel, aby je rozluźnić.
Hejterzy są blokowani. Takim to nic się nie wytłumaczy.Im bardziej się będzie chciało, tym mocniej uprą się, że jesteś zły, głupi, dziwny.Nie dyskutuje z nimi, bo to bez sensu-jak odbijanie irytującej piłeczki.

Tak poza tym..
Ostatnie 3 dni były totalnie zabiegane.
Zaczęłam rehabilitacje-wirówki-takie kąpiele, które uwielbiam.
Trochę to jak jacuzzi w bardzo wysokiej wannie, do której pomaga mi wejść rehabilitantka.
W sumie najwięcej to mnie asekuruje, żebym nie straciła równowagi.
W domu dalej remont. Liczyłam, że będzie do końca tego tygodnia, ale jeszcze trochę zostało.
Wszędzie jest masę pyłu.Musiałabym chyba myć podłogi, co godzinę, aby były czyste, bo tak się niese.No, ale już bliżej niż dalej do końca.

A jak wasze Mikołajki? Coś dostaliście? 
Czy was też spotykają hejty?





poniedziałek, 2 grudnia 2019

1 dzień grudnia zaczął się dla mnie niezwykle dobrze.
Zaspałam na pierwszą mszę na którą miałam w planach iść, ale może i dobrze.
Ten poranek był jednym z najlepiej rozpoczętych.
Byłam w dobrym nastroju. Zwłaszcza potem, kiedy zaczełam słuchać składanki
A merry emo christmas-Saywecanfly. Szkoda, że w drugiej piosence dodał rapsy,
bo ta piosenka jest urocza a rapowanie ją szpeci.
Usiadłam do powieści o Mel i mnie wciągła.Niby mam ją tylko poprawić, ale widzę ją szerzej
niż 8-9 lat temu, kiedy ją pisałam.Niektóre wątki dopracowuje.Wciągnęło mnie to tak, że jestem
w pewnym sensie na "artystycznym haju", do którego nie jest potrzebny żaden narkotyk, alkohol
czy papieros. Wystarczy muzyka i wyobraźnia.

Popołudniem wczoraj byliśmy  na kiermaszu Bożonarodzeniowym.
W sąsiadującym miasteczku jest, co roku w jedną z niedzieli grudnia.
Wczoraj właśnie była ta niedziela.
Nie kupiłam za wiele. Wszystko na ozdobę domu i choinek mam, więc
nie ma, co wydawać. Mąż kupił mi tylko ciastka, które są fajnie zapakowane.
Za kokosanki i rurki dałabym się pokroić a one tam właśnie są😀
Uwielbiam też takie orzeszki, ale lata ich nie jadłam.
Tak, tak bywam łasuchem.Nie codziennie, ale mam okresy, gdzie chęć na słodkie
jest mega duża- z kwaśnym mam podobnie, więc jak kiedyś zajdę w ciążę ( o ile)
to nie odczuje żadnej różnicy jeśli chodzi o zachcianki.

Z nieba zaczął padać drobniutki śnieg
I znowu się cieszę, bo lubię śnieg.
Czekałam na niego.