sobota, 30 maja 2020

Hej!

Czasami myślę, że opcja :"żyje się spokojniej, kiedy nie mówi się wszystkiego" a której nie wybrałam byłaby lepsza dla mnie. Po prostu sobie żyć tak jak żyję. Nie tłumaczyć. Patrzeć z boku na to, że wszystko się zatraca/ zapomina.Tyle, że ja tak nie potrafiłam.Sama szarpnęłam się na to, aby nie milczeć w pewnych kwestiach i ponieść za to każdą ranę, zniechęcenie i smutek.Oczywiście nie mam na myśli tylko bycia sobą, właśnie w ten sposób, ale bronienie wartości .
Wczoraj dodałam jeden post, który wcześniej stworzyła i dodała jedna strona propagująca emo.
Chodzi oczywiście o post, żeby nie mieszać subkultur i rozpoznawać, która jest jaka.Wiele osób mnie poparło, ale były takie, które kompletnie tego nie łapały : "a czemu nie można?" "co w tym złego?"
Dużo... Ktoś kto jest młody i nie miał okazji poznać styli nie będzie czuć różnicy. Ktoś, kto nie interesuje się nimi także. Jednak ja ją czuję. Mieszając i tworząc człony emo-punk, emo-goth zatraca się prawdziwość każdego z tych styli. Każdy z nich jest inny, wyjątkowy a czasami sprzeczny ze sobą- szczególnie w wyglądzie. Ktoś zarzucił mi, że bycie w jednej subkulturze to "ograniczanie" i jest to chore. Wcale nie jest. Odnoszę wrażenie, że niektórym brakuje wyobraźni.

Wyobraź sobie, że jesteś tu gdzie uwielbiasz być i nie chcesz iść nigdzie dalej.Dni przychodzą i odchodzą, starzejesz się a każdy dzień jest wyjątkowy, bo właśnie jesteś w miejscu, które czujesz całym sobą, że jest twoje, to miejsce jest tym, które sprawia ci radość i czujesz, że je kochasz.
Oczywiście dla mnie tym moim miejscem jest ta subkultura.
Czuje ją całą sobą, bo taka jestem.

A skoro to jest moja droga i ją kocham to po jakiego grzyba jest mi potrzebne coś innego?
Najnormalniej w świecie nie czuje potrzeby zmiany, bo wiem gdzie jestem i wiem, że to jest moje miejsce, które czekało na mnie całe życie.
Piszą mi, że jestem fanatykiem, bo co? Bo bronie faktu jak jest naprawdę? Że to nie wyłącznie łatka, którą sobie przyklejasz na czole, bo tak chcesz, ale nic poza tym? 
Nie możesz się nazwać wegetarianinem, jeżeli jesz mięso tylko raz w tygodniu.
Nie możesz się nazwać emo, jeśli poza samą nazwą nie widzisz czym to jest głębiej i nie chcesz tego przyjąć jakie jest, nie możesz się w tym odnaleźć.
A to, ze mówię o tym głośno jest dla wielu osób niewygodne.
Pisza, że to nienormalne w tym wieku i zarzucają mi szufladkowanie (w moim przypadku jest to głównie bronienie ram styli) a sami, co robią?
Piszą, iż powinnam się zmienić, bo w tym wieku inaczej się wygląda a subkultury są dla dzieci.
Czy to nie szufladkowanie w pewien sposób?
Czepiają się, że nie można a ja uważam, iż przeciwnie. Nie dawno na fb widziałam nawet fotę 64letniej gothki. Wyglądała niesamowicie i mam dla niej duży szacunek, że nie dała się omamić słowami, iż nie wypada.


Było mi przykro. Zawsze jest mi przykro, kiedy ktoś bywa dla mnie niemiły za to, że bronie swojego.
Nienawidzę gównoburz i szybko je ucinam, aby nie zostać jeszcze bardziej zraniona.
Pocieszające jest to, są osoby, które rozumieją to podeście i mają takie same jak ja.

Dziś za oknem pada deszcz. Właśnie mija sobota.
Szkoda, że nie jest ładnie. Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie zrobi się cieplutko i słonecznie.
Jestem już po cotygodniowych, dokładniejszych porządkach na niedziele i mam trochę czasu.
W tym tygodniu jak uprzedzałam nie będzie filmiku, wciąż czekam na przesyłki z prezentami od pewnych osób. Chyba będę się nagrywać we wtorek, o ile przyjdą.
Chciałabym mieć to za sobą, aby nie odciągać tego filmu na yt.





wtorek, 26 maja 2020

Urodziny/ Kilka wspomnień z minionych urodzin

Hejka!

Dzisiaj o 11:15 skończyłam 17 lat po raz 12, czyli wybiło mi 29 lat💓
Ach, coraz mniej już wyglądam na tą 17-nastkę

Pewnie zastanawiacie się jak wyglądają moje urodziny. W tym roku nie są jakieś wyjątkowe.
Jestem sama w domu, gdyż mój mąż jest w pracy. Oglądam tv, piszę bloga, popijam monstera i słucham muzyki. Tort (właściwie kopiec kreta-uwielbiam to ciasto) czeka w lodówce a w kuchni jest Piccolo. Świeczki zdmuchnę dopiero popołudniu, kiedy Karol wróci z pracy. 
W tamtym roku nie nagrywałam dla was "filmiku urodzinowego" w tym roku planuję, ale niestety nie będzie go ani dziś czy jutro. Dwa prezenty mają do mnie dotrzeć pocztą i czekam na nie.
Jeżeli na tym weekendzie nie będzie filmiku, to poczekam do początku przyszłego tygodnia i wtedy (nawet do tygodnia później)  go wam nagram i dodam. Dzisiaj nie ma nawet pogody, aby dla was coś nagrać na zewnątrz:/


W moim życiu jednak były dni urodzinowe, które były mega wyjątkowe i wyryły mi się w pamięci.
Dzisiaj jest dobry czas, aby o nich opowiedzieć.
Moje 20ste urodziny pamiętam bardzo dobrze. Były w większości bardzo samotne, ale jednocześnie
też udane. Zaplanowałam sobie wtedy ten dzień tak, że czerpałam z niego tylko radość.
Ubrałam się w swoją ulubioną kraciastą sukienkę, jadłam śniadanie na zewnątrz słuchając TH włączonego głośno, powłóczyłam się po mieście przed południem. Wróciłam później do domu na obiad i poszłam w pola. Leżałam tam na kocu z laptopem, piłam red bulla i słuchałam muzyki. Pogoda była wtedy śliczna. Popołudniem spotkałam się z jedną dziewczyną, która była emo (kiedyś). 
Miałyśmy iść do fryzjera i trochę jakoś pobyć razem, ale ostatecznie jej mama ściągnęła ją do domu po paru minutach i wróciłam do siebie. Później jeszcze raz jechałam do miasta, ponieważ moja mama przyjechała do PL, z powodu śmierci mojej cioci. Dostałam od niej wtedy bukiet czerwonych róż a ten chłopak, w którym kochałam się przez 9 lat złożył mi życzenia, kiedy spotkałam go pod sklepem.Najlepsze było to, że urodziny miałam w czwartek, w sobotę byłam na weselu (gdzie byłam pierwszą dróżką) a w poniedziałek na pogrzebie cioci (gdzie niosłam wieniec pierwsza na przodzie)

Kolejne 21 były urodzinami, które obchodziłam już w UK, kiedy się tam przeprowadziłam.
Pamiętam, że wyszły średnio.W ramach prezentu pojechaliśmy nad Brighton nad morze. Nigdy tam nie byliśmy. Plaża jest tam kamienista, więc średnio fajnie się tam spaceruje. Pojechaliśmy popołudniem, kiedy (wtedy) mój chłopak wrócił z pracy. Byliśmy tam niedługo przed wieczorem.Udaliśmy się tam do wesołego miasteczka, które znajduje się na ogromnym molu. Karol poszedł na karuzelę typu młot.Ja się bałam, zwłaszcza, że jak zawisała poziomo to wisiała już poza molem nad wodą (nie potrafię pływać i boje się głębokiej wody, więc samo wyobrażenie, że mogłabym tam wpaść mnie przerażało)
Chłopak wygrał, wtedy dla mnie pingwinka-maskotkę na jednej z maszyn. Mam go do dziś 💗Mieliśmy spać na plaży, ale było zimno i twardo. Poszliśmy w środku nocy na stację, żeby wracać. Niestety nie było czym. Pierwsze pociągi były z rana. Siedzieliśmy na stacji, ale zamknięto ją do 3 i w końcu trafiliśmy na ulicę przy budynku.
Oprócz nas na ulicy pod stacją spali inni ludzie, którzy też czekali na otwarcie. W sumie ja nie spałam. Czekałam tylko na powrót. Pamiętam, że wróciłam totalnie wykończona tym wyjazdem.Nikt nie pomyślał o tym, żeby wcześniej ogarnąć jakiś hotel czy coś.Miało być romantycznie, ale nie wyszło :/

Następne bardzo pamiętne urodziny były w 2014, kiedy kończyłam 23 lata.
Właśnie wtedy z samego rana, na kocu pod dziką, rozkwitniętą różą przy śniadaniu oświadczył mi się mój mąż.Nie była to niestety niespodzianka. Dowiedziałam się, że ma mi się oświadczyć parę tygodni wcześniej po tym jak wynikła pewna rozmowa.
Pierścionek był za duży i zjeżdżał mi z palca.Pojechaliśmy wtedy do salonu, gdzie go kupił i zmniejszyli mi go po godzinie oczekiwania. Siedzieliśmy wtedy na rynku w Rzeszowie popijając sok. Wieczorem rozmawiałam z naszym wspólnym przyjacielem podczas spaceru.

W tamtym roku urodziny miałam w niedziele. Uwielbiam jak tak wypadają, bo po prawdzie urodziłam się właśnie w tym dniu tygodnia. Urodziny rok temu spędzaliśmy całe razem.Byliśmy razem w kościele i miałam na sobie ulubioną sukienkę z Hell bunny.

 Dostałam od mojego męża zrobioną przez niego skrzynię na moje pamiętniki z obecnej chwili (pamiętniki do 2012 są w osobnej, wiklinowej skrzynce-takie moje zaznaczenie czasu przeszłego i teraźniejszego. W 2013r w pamiętniku 21 pierwszy raz wspomniałam o moim mężu i od tego pamiętnika zaczyna się moja teraźniejszość). Wieczorem zrobiliśmy ognisko i było naprawdę uroczo.

Dzisiaj otrzymałam od Was masę życzeń, za które naprawdę dziękuję.
Bardzo miło mi jest czytać i te dłuższe, konkretnie stworzone dla mojej osoby jak i te, które są krótkie.Gdyby wszystkie się spełniły byłabym zdrowa, szczęśliwa, w moim związku zawsze byłoby idealnie, byłabym otoczona miłością z każdej strony, znalazłabym przyjaciół, moja książka odniosła by sukces, zdałabym nadchodzące egzaminy za pierwszym razem oraz TH wróciłoby do starego stylu w wyglądzie i muzyce. 
Cóż byłoby idealnie:) Miejmy nadzieję, że chociaż część z Waszych życzeń się spełni.
Trzymajcie za to kciuki.

I jeszcze jakby ktoś chciał dzisiaj zrobić mi mały prezent to może wysłać mi jakąś wpłatę na moją zbiórkę. Byłoby naprawdę miło:) 
https://zrzutka.pl/rfsdy6

Pozdrawiam was:*



niedziela, 17 maja 2020

Hejka!
Co niedziele robię sobie chill out na huśtawce z muzyką i monsterkiem. Dzisiejsza pogoda jednak jest zmienna i nic nie wyszło z mojego cotygodniowego rytuału. Z jednej strony szkoda, bo takie coś pomaga mi wyluzować po minionym tygodniu i przed wstępem do kolejnego.
Ostatnie dni nie były najlepsze. Zaczęło się od czwartku, gdzie miałam pewne spotkanie i bardzo mnie ono przytłoczyło. Sprawiło, że poczułam się zagubiona. Zwykle nie zdarzają mi się takie chwile, ale wtedy akurat tak się stało. Zastanowiłam się ile prawdy było w tamtych słowach.
Z jednym z czym mogłam się zgodzić to było to, iż moja wrażliwość to jednocześnie coś dobrego-błogosławieństwo a z drugiej strony jest czymś ciężkim-przekleństwem.
Jednak o tym sama wiedziałam.

Dzień później otrzymałam dużo wsparcia podczas rozmów z pewnymi osobami, które uznały,
że w moim zachowaniu nigdy nie wyczuły tego o czym piszę. 
Nie jestem osobą, która lubi się oszukiwać. Wolę znać prawdę na własny temat a ocena mojego zachowania przez innych daje mi możliwość ujrzenia siebie oczami innych. Ulżyło mi, że pewne
kwestie się nie sprawdzają.
Tego samego dnia zostałam z hejtowana od góry do dołu przez dwie osoby na jednej z grup.
Zastanawiam się, gdzie są admini i czemu pozwalają na taką samowolkę, aby jedni jeździli się po drugich?
Było :" jebać Evelyn" i mówienie, że jestem hipokrytką oraz, że wcale nie jestem niepełnosprawna.
Niektóre osoby boli moje zdanie o emo. Fakt jak przedstawiam subkulturę, że jest czymś niezmiennym i trzeba w niej odnaleźć siebie a nie dopasowywać się na siłę. Boli to, ponieważ najlepiej było by, aby każdy kto chce mógł się tak nazwać a ideologia, muzyka, wygląd nie miałyby znaczenia.Niektórzy twierdzą, że jest nowa fala emo i pewne sprawy nie wyglądają tak jak to przedstawiam. Jest fala e boyi nie emo. Jest fala alternatywek, nie emo.Niektórzy mylą te pojęcia.
Subkultura została stworzona z taką ideologią. Dlaczego mamy odchodzić od korzeni? Zakochaliśmy się w wyglądzie emo z przeszłości, w tym prawdziwym-czemu teraz mamy upadać od niego z daleka? Oni mogą twierdzić, że emo się zmieni. Prawdziwi emo wiedzą, że tak się nie stanie a c, którzy będą szukać odstępstw nie będą w tej subkulturze.

Wiele osób nie widzi, że subkultura alternatywna powstała niedawno i zrzesza osoby, które nie odnalazły się w całości w żadnej. Sztywne ramy styli nie są dla wszystkich, ale wyłącznie dla niektórych. Dlatego jest tak mało emo, punków, metali.Dlatego wiele osób próbuje subkultur a nie zostaje na zawsze w żadnej.
Niektórzy obwiniają mnie o szufladkowanie. Kwestię tego także chce dziś poruszyć. Szufladkowanie jest dobre w tym sensie, że pomaga stylom zachować pierwotną postać. Nie zanikają reguły, wygląd czy muzyka. Jednak jest zła strona tego medalu, która akurat w moim przypadku nie istnieje. Wielu ludzi myśli, że trzeba się ograniczyć do tego, aby być wśród swoich a reszta świata jest wroga. Wchodzą tutaj też stereotypy. Nie wiem czy ktoś słyszał z was, że kiedyś mówiono, iż punki nienawidzą emo, bo mają wszystkich za homo. Takich stereotypów było masę. Tutaj zaszufladkowanie kończyło się tym, że ludzie się do siebie zrażali. Jednakże jeśli chodzi o mnie to pomimo tego czy ktoś był w stylu emo czy innym nigdy nie miało to dla mnie znaczenia.Patrzyłam przez pryzmat człowieka a nie wyglądu i myślenia, że muszę się ograniczać do kontaktu tylko z emosami. Więcej jeśli ktoś był w innym stylu, ale z taką pasją jak moja byłam pełna podziwu.
Szanowałam i szanuje inne odmienności stylowe czy seksualne. Szanuje zwykłych ludzi, jeżeli
i oni robią to samo. Każdy ma prawo być na swojej drodze a to na jakiej jest nie jest ważne.
Dlatego moje szufladkowanie nie jest złe, bo stoję dzięki temu tylko po stronie pielęgnowania ważnych kwestii stylu. Nic więcej.

Wczoraj nagrywałam dla was filmik. Musiałam to robić w trzech częściach jako, że zapomniałam naładować akumulatorków i aparat mi ciągle się wyłączał.Filmik właśnie wgrywa się na yt, więc wyczekujcie.

Wieczorem byliśmy na grillu u znajomych. Jestem aspołeczną osobą i koszmarnie przeżywam wyjścia.Nie czuje się nigdy za dobrze przez swoją nieśmiałość i niepewność sytuacji. Zazwyczaj nikt nie zwraca na mnie uwagi, nie mam z kim pogadać, wszyscy piją alko, jedzą mięso a ja jestem wyjątkiem, czującym jak bardzo jestem inna.Początek był dla mnie byle jaki.Faktycznie poczułam się tak jak wyżej.Zdenerwowałam się i włączyła mi się spastyka w nogach. Po prostu mi się lekko trzęsły i kiedy ktoś zapytał:"czemu?" zrzuciłam to na zimno. Miałam szczęście, bo nie byłam jedyną nie pijącą i nie jedzącą mięsa. Było mi przez to raźniej. Oczywiście nakłaniano mnie do picia, bo jakże inaczej. No, ale jak zwykle odmówiłam. Nienawidzę alkoholu i tego, co robi z ludźmi.
Ogólnie nie znoszę, gdy ktoś nagabuje mnie na temat posiadania dziecka/dzieci. Nie to, żebym ich nie chciała mieć w przyszłości-no, ale jestem w dosyć trudnej sytuacji, której wydaje się, że wielu
nie zauważa. Zaczepiony temat na grillu na początku zbyłam, ale kiedy wrócił powiedziałam prawdę.
Lekarze mówią, że nie będę chodzić w ciąży a jak już to nie wiele. Mam słabe nogi.Zbyt duże obciążenie nie pozwoli mi się poruszać. Mojego męża nie ma prawie wcale w domu przez większość dnia a więc kto zrobi to wszystko? Kto ugotuje, posprząta, wyprowadzi psa? Kto w razie w pomoże mi, jeśli bym upadła? Nikt, ponieważ nie mam nikogo z rodziny tutaj, kto by się mną zajął.
Zajście w ciążę równa się u mnie z ryzykiem jak będę poruszać się po niej. Czy poród nie wpłynie negatywnie? Nikt nie wie jak zareaguje moje ciało.
Nie jestem babą ze wsi, z krzepą, która może to przeżyć lekko i nie mogę powiedzieć z całkowitą pewnością : "g*wno mi będzie"

Ostatnio wasze fan arty, kolarze bardzo podnosiły mnie na duchu. Jesteście naprawdę kochani, że wciąż o mnie pamiętacie. W trudnych chwilach wiem, że jesteście i doceniacie to jaka jestem, jak walczę o przetrwanie stylu. Jestem dzięki temu wzruszona, w takim pozytywnym sensie.




poniedziałek, 11 maja 2020

Szlag i skasowało mi całą notke. Już więcej nie bede pisac długich wypocin przez apkę.

A tak w ogóle to cześć!

Czasami mam wrażenie, że ludzie, którzy krzyczą, iż emo wymarło lub wymiera mają rację.
Strasznie przykro przyznawać mi im rację, ale niestety. Obserwuje, co się dzieje w około mnie,
w stylu i zaczynam myśleć, iż jak to dalej pójdzie w tę stronę to niestety będzie mozna mówić
coraz śmielej, że to koniec.
Wkurza mnie jak wielu ludzi nie widzi faktu, że przykłada do tego rękę. Wydaje im się, że bycie w stylu to też w pewien sposób własne widzi mi się jak on ma wyglądać i mogą robić, co chcą a i tak są emo. Ręce opadają mi na takie sytuacje. Zero pokory i ogarnięcia tematu głębiej.
Gdzie w tym ideologia? Gdzie konkretna muzyka? A wygląd? Tu już u niektórych totalna odyseja.
Wszystko chcieli by wrzucić w kanony wygladu emo, bo tak najłatwiej. Nie widzą, że zacierają to jak wygląda i wyglądało emo. Idą w stronę alternatywności, nie chcąc się przyznać.
No spoko, nawet nie wiedzą, że tym niszczą to jaki styl był.
Wiem, że ciężko się wczuć, kiedy się nie żyło w tych czasach. Jednak kto chce ten znajdzie drogę-jest pełno zdjęć, sama dodaje filmy z outfitami. Nie uważam, że każde emo musi wyglądać jak ja, ale
każde powinno być na odpowiedniej drodze w tym wypadku.
Nie ma, co się dopytywać każdego po kolei, bo czy każdy kogo zapytacie wie czym jest i jakie jest emo? Nie każdy a jeszcze, co gorsza ktoś może wprowadzić was w błąd. 
Jeżeli chodzi o emo trzeba wiedzieć czym jest ten styl, rozumieć i doświadczyć na własnej skórze przez lata, aby być pewnym, iż to ta droga.
Nie ma pół środków. Nie ma, że coś można wykluczyć, co jest ważne. Nie ma wybierania i kombinatorstwa na taką skalę, że gubi się ramy. 
Mam wrażenie, że to do wielu nie dociera i póki ja jestem styl żyje. Żyje we mnie. Żyje w kilku osobach, lecz.. nigdy nie jestem nikogo pewna. Doświadczenie nauczyło mnie, że zbyt szybkie ocenienie kogoś kończy się zawodem. Kiedyś za niektóre osoby dałabym sobie rękę uciąć, bo byłam pewna ich na tej drodze a dziś pewnie bym nie miała tej ręki.
Przyglądam się tym , którzy wchodzą lub się określają. Nienawidzę się wtrącać i zwracać uwagę. Widzę jednak błędy, które przeciągają ludzi na alternatywność. Później wracają na drogę. Biorę pod uwagę, że każdy może popełnnić błąd, byle w  nim nie pozostał, zrozumiał i wiedział jak wrócić na odpowiednie tory
Nie mam dziś złego dnia, ale jestem koszmarnie wymęczona. Moje nowe przedsięwzięcie zabrało mi tylko dziś około 5 h . Dodatkowo jeszcze pogoda. Zawsze jak jest bardzo gorąco a potem ma padać jestem zmęczona. Dziś to wykończenie było podwójne. Po rozwieszeniu prania miałam ochotę trochę pocieszyć się pogodą, ale nie dałam rady. Zasypiałam na siedząco. Poszłam, więc spać w ciągu dnia.

W moim przypadku wszystko, zawsze musi być na opak , nawet przy takim przedsięwzięciu. Normalna osoba wytrzymuje do 3 godzin, ja musiałam  5, chociaż jestem osobą niepełnosprawną.
Nie miało znaczenia, że jestem już mniej spostrzegawcza, bo to zbyt długo i powinnam dawno odpocząć. Nie było ważne, że ból nasilał się z każdą chwilą. Następnym razem już sobie na to nie pozwolę.

Wybaczcie, że ostatnio też nie odzywam się na messendzeże. Bedąc szczera nie mam za dużo czasu.
Nie raz odczytam na szybko wiadomość, ale nie zawsze mam czas odpisać, jeśli trzeba jeszcze dużo pisać.Codziennie czeka mnie coś; jakieś plany, obowiązki, przedsięwzięcia. Tak, że nie mam czasu nawet pisać mojej nowej powieści.
Ostatnio nie miałam nawet czasu dodać rozdziału na wattpada starej o TH. Jednak na tym weekendzie mi się to udało. Miło mi, że wiele osób reaguje i czyta, ale ludzie-ta powieść jest jedną z gorszych. Była pierwszą o TH napisaną w całości i od względem tekstu nie dorównuje do Mel (th-by-mel) czy do Leny (you're my star, my bleeding star). Polecam oprócz tej poczytać tamte na moim wattpadzie (evelynseroka).

Przykro jest mi tez stwierdzić, że większość ludzi jest interesowna. Nie wszyscy, ale większość.
Jeśli ktoś coś od was chce będzie stawać na uszach, aby to otrzymać a jak dacie, okażecie dobrą wolę
to od razu jesteście nikim.
Jednego dnia jestescie cudowni, następnego nie warci uwagi.

Myslę, ze napisałam wszystko, co w tej notce, ktorą mi skasowało. Poza tym nie będę przedłużać, bo
im więcej macie do przeczytania, tym chyba mniej jestescie skłonni.
Trzymajcie się, więc zdrowo. Dobrej nocy.


piątek, 1 maja 2020

hej

Dzisiaj dodałam dla was nagrany rano filmik z moim makijażem czarno-czerwonym.
Jeżeli ktoś nie widział zapraszam:

Liczę na łapki do góry od was, jeśli podoba wam się makijaż.

Zaczął się mój miesiąc, ponieważ właśnie w nim wypadają moje kolejne urodziny.
Za 25 dni będę witać kolejną liczbę przybliżającą mnie coraz bardziej do trzydziestki.
O mamo..
Ale jestem stara.
Dobrze, że to nie przekłada się na to, że czuję się na tyle lat.
W środku dalej jestem 17-19 latką.

Ostatnio miałam problemy ze snem. Kiedy dzieje się zbyt dużo przeżywam to za mocno
i zaczynają się problemy z zaśnięciem. Te sprawy, które spędzały mi sen z powiek to jedno
z moich przedsięwzięć oraz korekta, która przyszła z wydawnictwa. Muszę teraz poprawić
zaznaczone błędy i nieścisłości, pozmieniać parę słów. W sumie to nie parę, bo na 64 rozdziały
jest tego sporo. Ludzie z wydawnictwa nie zmieniają treści, sugerują zmiany w tekście i pokazują błędy. Autor lub redaktor ma je poprawić. Jako, że nie mam redaktora robię to sama.
Ostatecznie zawalona wszystkimi planami i rzeczami do zrobienia wczoraj obudziłam się o 3 nad ranem i robiłam korektę od 4 przez cały ranek. Czułam się jakbym była chora przez niewyspanie, 
nie jedzenie za wiele, ból ramion i odcinka szyjnego kręgosłupa (boli mnie dalej).
Niestety nie skończyłam jeszcze pracy. Pewnie zrobię to jutro.Czas mam do poniedziałku.
Wczoraj wszystko mnie przerastało jak tylko pomyślałam nad tym, ale po przespanej porządnie nocy mam już spokojniejsze spojrzenie na to, co mnie czeka.

Przeniosłam live na 9 maja mimo, że miał być jutro. Chciałam sobie nie dokładać w tej sytuacji.
Wy poczekacie na spotkanie ze mną, moje plany nie bardzo:/

Przypominam o też zbiórce na spełnienie mojego marzenia:

https://zrzutka.pl/rfsdy6