poniedziałek, 2 grudnia 2019

1 dzień grudnia zaczął się dla mnie niezwykle dobrze.
Zaspałam na pierwszą mszę na którą miałam w planach iść, ale może i dobrze.
Ten poranek był jednym z najlepiej rozpoczętych.
Byłam w dobrym nastroju. Zwłaszcza potem, kiedy zaczełam słuchać składanki
A merry emo christmas-Saywecanfly. Szkoda, że w drugiej piosence dodał rapsy,
bo ta piosenka jest urocza a rapowanie ją szpeci.
Usiadłam do powieści o Mel i mnie wciągła.Niby mam ją tylko poprawić, ale widzę ją szerzej
niż 8-9 lat temu, kiedy ją pisałam.Niektóre wątki dopracowuje.Wciągnęło mnie to tak, że jestem
w pewnym sensie na "artystycznym haju", do którego nie jest potrzebny żaden narkotyk, alkohol
czy papieros. Wystarczy muzyka i wyobraźnia.

Popołudniem wczoraj byliśmy  na kiermaszu Bożonarodzeniowym.
W sąsiadującym miasteczku jest, co roku w jedną z niedzieli grudnia.
Wczoraj właśnie była ta niedziela.
Nie kupiłam za wiele. Wszystko na ozdobę domu i choinek mam, więc
nie ma, co wydawać. Mąż kupił mi tylko ciastka, które są fajnie zapakowane.
Za kokosanki i rurki dałabym się pokroić a one tam właśnie są😀
Uwielbiam też takie orzeszki, ale lata ich nie jadłam.
Tak, tak bywam łasuchem.Nie codziennie, ale mam okresy, gdzie chęć na słodkie
jest mega duża- z kwaśnym mam podobnie, więc jak kiedyś zajdę w ciążę ( o ile)
to nie odczuje żadnej różnicy jeśli chodzi o zachcianki.

Z nieba zaczął padać drobniutki śnieg
I znowu się cieszę, bo lubię śnieg.
Czekałam na niego.






2 komentarze:

  1. Super, że masz teraz dużo weny, potrzebnej do tworzenia twojej powieści ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare powieści, które pisałam w najlepszych okresach mojej weny same nakręcają człowieka. Gorzej jest z nową powieścią.

      Usuń