sobota, 27 lutego 2021

Wielki szum w około mojej osoby i szpital.

 Witam !

Jejku jak dawno tu nie pisałam. Miałam zamieścić tu notkę 10 lutego, bo mam wersję roboczą , ale w końcu tego nie zrobiłam a wydarzyło się tak dużo. Teoretycznie każdy, kto śledzi moje konto na fb to wie, co się dzieje u mnie. Dzisiaj jednak postanowiłam wszystko opisać i opowiedzieć to czego nie wiecie.

Wydarzyło się przez ten czas u mnie sporo, więc to będzie długaśna notka. Jeśli lubisz czytać moje notki to zapraszam. Usiądź wygodnie z herbatka, kawą a może Monsterkiem i do dzieła 😜

Sama nie wiem od czego zacząć. Hmm,może od tego, że jak już większość  Was wie miałam wywiad w lokalnej tv. Link do wywiadu dodaje tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=5lWCO8-wkmo&list=LL&index=4&t=44s

To dla tych, którzy go przegapili 😃chociaż wątpię, że są takie osoby.  Niektórzy pisali mi po wywiadzie, że wyglądałam na bardzo wyluzowaną. Po części tak było. Znałam pytania dzień wcześniej. Mogłam ułożyć odpowiedzi w głowie, dzięki czemu było łatwiej. Nie jest to, co prawda tak łatwe jak nagrywanie na jakiś temat z ściągą i odnośnikami, dlatego też nie odpowiedziałam na wszystkie pytania tak jak to poukładałam w głowie. Według mnie nie wyszło przez to gorzej. Czy byłam wyluzowana? Owszem. Chyba fakt, że pracuje z moim Nikonkiem oraz z softboxem raz na tydzień zrobiło swoje. Obycie przed kamerą przez to mam wyćwiczone i weszło mi w krew. Stąd nie było strachu jak ujrzałam sprzęt w studiu. No, ale nie ma tak, żeby nie czuć stresu wcale. Jak na złość zaabsorbowały go moje nogi. Czułam jakby były dwoma, ogromnymi głazami, które musze przeciągnąć przez studio. Zrobiłam to w taki sposób, aby jak najmniej było to widać; po nagraniu gadałam jeszcze chwilę z dziennikarzami przesuwając się powoli ku wyjściu. No, ale i tak się nie udało, aby "głazy" nie zostały dostrzeżone. Przekonałam się w tym momencie, że najsłabsza część mnie zbiera cały stres. Całą reszta mojego ciała była spokojna.

Potem na grupie fanów TH zaczęto udostępniać fragmenty z autobiografii Billa, którą wydał. Byłam ciekawa tej książki- chyba każdy fan TH był i miałam w zamiarze kupić jak ukaże się w wersji angielskiej, no ale.. dziewczyny, które kupiły książkę zaczęły udostępniać przetłumaczone fragmenty  miałam okazję przekonać się, że nie chce jej czytać. Cóż.. bardzo zawiodłam się na osobie, która była dla mnie wzorem. Przypuszczałam już od Feel it all, że coś jest na rzeczy, ale nie drążyłam. Nie jestem już tak za TH jak wtedy, kiedy tworzyli naprawdę fajną muzykę. Szkoda tylko, że nie do końca była ich. Mysle, że wszyscy fani, którzy nie orientowali się wcześniej, co się dzieje i co tak naprawdę o nas myśli B byli równie mocno rozczarowani jak ja. Jak wspomniałam miałam kupić te autobiografie, gdyby wyszła w języku angielskim, ale po fragmentach uznałam, że to czysta starta pieniędzy. To śliczne i znane nam z różnych wypowiedzi TH było zakłamane dla nas pod publikę. Strasznie to smutne, że byli tylko sprzedającym się produktem. Co gorsza w książce ponoć B strasznie się wywyższa, bo ma kasę. Nienawidzę takiego podejścia i z ciężkim sercem słucham jak leci jakaś ich piosenka.

Przy okazji autobiografii samą mnie nabrała chęć napisać swoją. Bądź, co bądź moje życie od samego początku nie było jak u wszystkich. Siadłam przy tym  i powstały 3 pierwsze rozdziały. Po napisaniu ostatniego, niecałego uznałam, że nie każdy może pisać autobiografię. Już nie chodzi o to czy dało by się wydać czy nie. Po prostu mogłaby zranić innych ludzi, gdybym pokazała prawdę. Niektórzy nie chcieliby, abym o nich pisała a byli tak związani ze mną, że się by nie dało ich pominąć. Myślę, że wywołałabym burzę.. a po co mi to? Z drugiej strony jakoś tak, że nie o wszystkim można pisać a jak już to tylko przenosić w coś w powieściach, aby nie było do końca wiadomo, co jest prawdą a co wyobraźnią

Potem naszła mnie ochota znalezienia jednego zdjęcia z 2005, gdzie mam miniówkę i długie skarpetki w paski. Było to zdjęcie zrobione zanim dowiedziałam się o istnieniu emo. Ubrałam się wtedy tak nieświadomie. Chciałam je znaleźć. Zdjęcia nie odszukałam, bo większość płyt po prostu była mega porysowana. Nie dbałam o nie za bardzo. W jednej wczytało mi zawartość i znalazłam tam filmik z wyborów miss 2008. Przypomniałam sobie także o płycie z wyborów 2007 i naszła mnie nostalgia. Obie płyty nie za bardzo dało się oglądać, ale znajomy podsunął, że można je naprawić za pomocą regeneracji Jako, że tu nigdzie nie ma takiej opcji, znalazłam na allegro firmę, która się tym zajmuje i tak oto otrzymałam  obie płyty z powrotem. Kiedy je przeglądnęłam, nie mogłam się napatrzeć na siebie. Tak, to byłam ja- całkiem inna. Czułam się jakbym patrzyła na siebie z innego wcielenia. Niesamowite odczucie. Usiadłam i pomyślałam, że powiedziałabym coś tamtej Ev, gdybym miała możliwość. 

Po tym wszystkim dostałam wiadomość, że burmistrz chce wręczyć mi gratulacje w związku z wydaniem książki. Umówiono mnie z nim na spotkanie i powiem wam, że chyba wtedy najbardziej do mnie dotarł fakt, co zrobiłam. Teoretycznie zdawałam sobie z tego sprawę i cieszyłam się tym, ale dopiero tamto spotkanie odcisnęło mi w sercu taką radość, że aż ciężko to opisać. Po pierwsze nie wiedziałam nawet, że pojawi się na nim tv i prasa. Mama coś wspomniała mi przed wyjściem, że to bardzo możliwe i żebym się na to przygotowała, zamiast myśleć, że będzie kameralnie i bez szału. Kiedy wjeżdżaliśmy na parking pod ratuszem ujrzałam wchodzących do budynku dziennikarzy i wiedziałam. Początek spotkania był spoko. Trochę po opowiadałam a potem było oficjalne wręczenie gartulacji i pióra. Flesze ciskały swoje światło w moją stronę a obiektyw kamery był skierowany na mnie i burmistrza. Dotarło do mnie właśnie wtedy, że zrobiłam coś niezwykłego! Niestety moje nogi znowu zaczęły absorbować za bardzo emocje i trzęsły się jak osika. Dlatego też na video można ujrzeć, że trochę sie kręcę:https://www.youtube.com/watch?v=NzHiv5X4ho4&list=LL&index=2&t=217s

Chciałam w ten sposób uspokoić mięśnie, ale nie pomogło. Grunt, że na filmie nie widać jak się telepią. Starałam się myśleć, że to normalne. Ile razy i ile osób jest w tak niecodziennej sytuacji? Myślę, ze nawet jak ktoś inny by był na moim miejscu to też by się telepał- może nawet cały.  Dostałam jeszcze od pana burmistrza upominek, który składał się z paru, różnych małych rzeczy. Nie spodziewałam się tego jak to wyglądało czy tego, że dostanę coś więcej niż gratulacje na papierze. Dochodziła do tego wszystkiego radość z świadomości, iż kiedyś w oczach wielu byłam tylko kimś dziwnym i nikim  a teraz pokazałam, iż wcale nie jestem taka najgorsza. Kiedy czułam się wyśmiewana siadałam i pisałam. Zatracałam się w świecie z wyobraźni i tam dawałam szansę bohaterom. Teraz los w mojej historii życia dał i mnie taką szansę. Szansa ta to nie tylko to, że wydałam książkę, ale także to, że pan burmistrz obiecał sfinansować drugi nakład, na który nie byłoby mnie stać zapłacić w całości nawet gdybym sprzedała to, co było księgarniach. A tu już rodzi się nadzieja, że z 2-óch nakładów będą kiedyś pieniądze na wydanie czegoś innego.

Potem pojawił się numer Reportera z moim wywiadem. Najciekawszym uczuciem było to, gdy w piątek weszłam na pocztę w mieście wysłać mamie gazetę a w każdym okienku leżał ten numer a w nim na pierwszej stronie moje zdjęcie z burmistrzem! 


Zniknęłam zaraz po tym w ten poniedziałek za murami szpitala na Szopena w Rzeszowie. Mój nowy neurolog (trzeci odkąd jestem w PL) wysłał mnie na badania, na które inni nie chcieli. Chciałyśmy sprawdzić poprzez rezonans lub inne badania czy faktycznie diagnoza z UK jest dobra. W UK miałam robiony rezonans i nic nie wykrył. Mam mózg i rdzeń kręgowy jak każda zdrowa osoba, ale.. jest jedno, ale, bo z czegoś muszę być chora. No i tu zachodziło pytanie, co było przyczyną? Teoretycznie mówione jest, że w ciąży/podczas porodu/ okołoporodowym musiałam mieć zniszczony czymś jeden nerw i dlatego moje nogi nie działają jak trzeba. Tyle, że badania powinny to wykryć a nie wykrywają. W szpitalu liczyłam na odpowiedź. Jednak jak zwykle już w pierwszy dzień spojrzeli w papiery z UK i uznali, że po co mają mi robić kolejny raz rezonans jak już miałam i nic nie wykrył. Nie tego chciałam. Poniedziałek spędziłam sama. Byłam sama na sali dwuosobowej i okazało się, że nie mogę nigdzie wyjść. Nienawidzę być w zamknięciu. Chciałam napić się coli a miałam tylko wodę  mineralną. Poszłam do lekarza dyżurnego zapytać czy mnie wypuści a on się nie zgodził, bo się mogę convidem zarazić albo wywrócę i poobijam, bo ślisko. Ekhem, znając swoje możliwości ruchowe na lodzie jestem ostrożniejsza i nigdy się nie przewracam-jak już to na prostej drodze, bo tam tak nie przywiązuje uwagi. W końcu zaproponował, że on pójdzie i mi kupi. No i tak było, zaraz przyniósł mi colę! Rozbawiła mnie trochę ta sytuacja .Cieszyłam się, ze jestem sama na sali. Jestem odludkiem i bałam się, że będę czuć się nie swojo przy obcej osobie. Jednak w tej ciszy przez resztę dnia myślałam, że oszaleję siedząc na sali. Nosiło mnie, bo brakowało mi wolności.

Drugi dzień przyniósł mi współlokatorkę. Okazało się, że jest 10 lat młodsza-czyli idealnie, bo z młodymi osobami super nawiązuje mi się kontakty. Pewnie przez to, że nie czuje się na swój wiek. Co najlepsze ona myślała, ze jestem z jej wieku ;) kiedy powiedziałam jej, że kończę w tym roku 30stkę była w szoku, co tym bardziej sprawiło, że zrozumiałam jak baardzo młodo wyglądam. Tego dnia miałam jedyne poważniejsze badania i było to emr. Zawieziono mnie i jeszcze jedną pacjentkę na nie pogotowiem, bo wykonywano je w innym miejscu. Miałam badane mięśni nóg za pomocą prądów i oczywiście wszystko wyszło dobrze. Nie mam żadnych uszkodzeń w środku. Najśmieszniejsze było to jak cackała się ze mną pielęgniarka, jak z jajkiem. Była mega wyrozumiała, bo na badanie zdjęłam na wszelki wypadek wszystkie kolczyki, z wargi też. Po badaniu poszła mi pokazać łazienkę, abym mogła sobie założyć kolczyk na wargę .Jeszcze do zakładania w uszach mi się tak nie śpieszyło jak na wargę. Skóra na twarzy szybko się zrasta. Pewnie dziurka by się nie zrosła za te 2h, ale czułam się bez niego niekompletna .Wieczorem na obchodzie lekarz zaczął mówić, że w czwartek wyjdę.

No i tak całą środę przesiedziałam bez badań, bo NFZ płaci za pobyt pacjenta jak jest 3 dni najmniej. Powiedziano mi, że chociaż badanie nic nie wykryło to stawiają na to, że po prostu jest to właśnie to, co wykryto w UK i tyle. Nie da się tego naprawić. Całe moje życie ma polegać na pilnowaniu rehabilitacji i braniu tabletek rozluźniających. Nie przestanę chodzić, jeśli będę się tego trzymać. Mogę starać się o dziecko i nie widzą przeciwskazań. Może nawet będę chodzić całą ciążę, jeśli wiele nie przytyje. Moja mama przytyła ze mną 2kg, więc jeśli to dziedziczne to miałabym duże szanse ruszać się do końca, gdybym była w ciąży. Chyba najbardziej chciałam usłyszeć to ostatnie.

Wyszłam ze szpitala przedwczoraj. Ucieszyłam się z powrotu do domu. Nie ma to jak własne łóżko. Spanie do której chcesz, gdyż nie budzi Cię  salowa. Zero badań czy ograniczeń.

Po powrocie doszły mnie słuchy, że jest osoba, która w pewnych miejscach na necie podpisuje się moim pseudonimem obrażając innych ludzi i wyśmiewając się z tego, że wydalam książkę. Niesamowicie przykre jest, że ktoś opluwa hejtem prawdopodobnie z zazdrości. Nikt nikomu nie broni próbować zdobyć własne marzenia. Nikt nie poczuje się lepiej próbując poniżać innych za to, że im się chciało i coś zrobili. To przykre, ale ta przykrość do tej osoby wróci.

Wczoraj w mieście zostałam zaczepiona przez 2 osoby odnośnie tego całego szumu, który się zrodził wokół mnie. Wierzcie mi to miłe być rozpoznawalnym już nie tylko jako emo, ale także jak ktoś, kto dosięgną swoich marzeń.

No i to wszystko, co miałam tu do zapisania. Ktoś dotarł do końca przez całość? Napiszcie. Tymczasem życzę wam miłego, udanego oraz wiosennego weekendu.

Trzymajcie się