niedziela, 10 stycznia 2021

 Zrobiło się cicho i pusto po wyjeździe mojej mamy. Najgorszy moment był to ten, kiedy moj wewnętrzny odludek już zaczął wychodzić ze swej skorupki, dał się lekko obłaskawić a potem został znów sam. Pustka znów sprawiła, że zaczęłam zwijać się do środka z powrotem. I to nie jest tak, że gdy ktoś spotka mnie na drodze to nie jestem otwarta. Jestem, na chwilę z grzeczności a potem znów wracam do swojej skorupki. 

Smutek po wyjeździe mamy osłodził mi prezent od Dobromiry. Bardzo miło jest dostać prezent od kogoś z was a jednocześnie wraz z wdzięcznością czuję się troszkę głupio, że zostały na mnie wydane pieniądze.Tymbardziej, kiedy sobie uświadamiam, że ktoś chciał mi zrobić przyjemność, wzruszam się i dziękuję z głębi serca- już nie tyle za rzeczy, co za piękny gest.

Jak wiecie nie lubię weekendów a szczególnie niedzielnych popołudni. Zawiewają nudą i samotnością.Właśnie jest po 18 a ja marzę o tym, aby była już 21. Miałam dziś dosyć ciężką niedzielę przez leki na sen. Zdarza się parę razy w miesiącu, że nie mogę usnąć (w sumie cierpie na te przypadłość od dziecka) a wiem, że muszę, bo następnego dnia potrzebuje być wypoczęta i wtedy zostaje mi brać tabletki. Jeśli jest wcześnie Positivum wystarczy-usnę za jakieś 2-3 godziny. Jeżeli jest bardzo późno -1 lub 3 w nocy lub Positivum zawiedzie-bywają takie sytuacje, wtedy wytaczam ostrzejsze działa na bezsenność. Oczywiście z tabletkami na sen trzeba uważać i to bardzo. Bywają uzależniające a ja na samo słowo "uzależnienie" mam wysypkę. Zawsze miałam takie specyfiki, z którymi musiałam bardzo uważać.Szukałam, więc pomocy u kogoś, kto znajdzie dla mnie coś, co mnie nie uzależni a pomoże. Dostałam takie/nowe tabletki i wczoraj wzięłam po raz pierwszy. Okazały się mocniejsze niż wszystkie (uzależniające), które brałam.Cały dzień chodzę totalnie osłabiona i nawet wypicie Monstera, kawy oraz pepsi tylko trochę mi pomoglo.Coś czuje, że trzeba będzie brać połówkę nastepnym razem a jeśli dalej będą osłabiać to z nich zrezygnować lub brać w naprawdę bardzo stresujących momentach, gdy nie bedę mogła usnąć.

Obiecałam sobie, że będę w notkach na blogu poruszać rózne tamaty, przez które lepiej mnie poznacie.Czy wiecie, że jako dziecko miałam totalnego bzika na punkcie koni?

Było wiadome, że nigdy takowego nie będę mieć. Rodziców nie było stać a ja potrafiłam jeździć do pewnych państwa, którzy mieli konie i je odwiedzać. Oni wiedzieli, że uwielbiam konie i przez to nie widzieli problemu, że czasem do nich przyjeżdzałam, aby je pogłaskać.Moim marzeniem było jeździć konno. Wyobrażałam sobie siebie na grzbiecie konika. Co prawda okazje jeździć na koniu miałam tylko 3 razy i za każdym razem krótko. Myślałam po powrocie do PL, aby się nawet gdzieś zaczepić, w jakiejś stadninie, spełnić marzenie z dzieciństwa, ale jak zobaczyłam ceny za naukę jazdy i całą resztę to wiedziałam, że to niemożliwe. Niezwykle dziwnie było mi przyjąć do wiadomości, że na moją 30stkę.. ekhem 18-nastkę po raz 12 mam możliwość dostania kucyka! Tylko jedno moje słowo.. . Jak na razie się waham, ale z drugiej strony chce mi się śmiać, iż marzenia z dzieciństwa przychodzą do mnie w tym wieku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz