wtorek, 26 maja 2020

Urodziny/ Kilka wspomnień z minionych urodzin

Hejka!

Dzisiaj o 11:15 skończyłam 17 lat po raz 12, czyli wybiło mi 29 lat💓
Ach, coraz mniej już wyglądam na tą 17-nastkę

Pewnie zastanawiacie się jak wyglądają moje urodziny. W tym roku nie są jakieś wyjątkowe.
Jestem sama w domu, gdyż mój mąż jest w pracy. Oglądam tv, piszę bloga, popijam monstera i słucham muzyki. Tort (właściwie kopiec kreta-uwielbiam to ciasto) czeka w lodówce a w kuchni jest Piccolo. Świeczki zdmuchnę dopiero popołudniu, kiedy Karol wróci z pracy. 
W tamtym roku nie nagrywałam dla was "filmiku urodzinowego" w tym roku planuję, ale niestety nie będzie go ani dziś czy jutro. Dwa prezenty mają do mnie dotrzeć pocztą i czekam na nie.
Jeżeli na tym weekendzie nie będzie filmiku, to poczekam do początku przyszłego tygodnia i wtedy (nawet do tygodnia później)  go wam nagram i dodam. Dzisiaj nie ma nawet pogody, aby dla was coś nagrać na zewnątrz:/


W moim życiu jednak były dni urodzinowe, które były mega wyjątkowe i wyryły mi się w pamięci.
Dzisiaj jest dobry czas, aby o nich opowiedzieć.
Moje 20ste urodziny pamiętam bardzo dobrze. Były w większości bardzo samotne, ale jednocześnie
też udane. Zaplanowałam sobie wtedy ten dzień tak, że czerpałam z niego tylko radość.
Ubrałam się w swoją ulubioną kraciastą sukienkę, jadłam śniadanie na zewnątrz słuchając TH włączonego głośno, powłóczyłam się po mieście przed południem. Wróciłam później do domu na obiad i poszłam w pola. Leżałam tam na kocu z laptopem, piłam red bulla i słuchałam muzyki. Pogoda była wtedy śliczna. Popołudniem spotkałam się z jedną dziewczyną, która była emo (kiedyś). 
Miałyśmy iść do fryzjera i trochę jakoś pobyć razem, ale ostatecznie jej mama ściągnęła ją do domu po paru minutach i wróciłam do siebie. Później jeszcze raz jechałam do miasta, ponieważ moja mama przyjechała do PL, z powodu śmierci mojej cioci. Dostałam od niej wtedy bukiet czerwonych róż a ten chłopak, w którym kochałam się przez 9 lat złożył mi życzenia, kiedy spotkałam go pod sklepem.Najlepsze było to, że urodziny miałam w czwartek, w sobotę byłam na weselu (gdzie byłam pierwszą dróżką) a w poniedziałek na pogrzebie cioci (gdzie niosłam wieniec pierwsza na przodzie)

Kolejne 21 były urodzinami, które obchodziłam już w UK, kiedy się tam przeprowadziłam.
Pamiętam, że wyszły średnio.W ramach prezentu pojechaliśmy nad Brighton nad morze. Nigdy tam nie byliśmy. Plaża jest tam kamienista, więc średnio fajnie się tam spaceruje. Pojechaliśmy popołudniem, kiedy (wtedy) mój chłopak wrócił z pracy. Byliśmy tam niedługo przed wieczorem.Udaliśmy się tam do wesołego miasteczka, które znajduje się na ogromnym molu. Karol poszedł na karuzelę typu młot.Ja się bałam, zwłaszcza, że jak zawisała poziomo to wisiała już poza molem nad wodą (nie potrafię pływać i boje się głębokiej wody, więc samo wyobrażenie, że mogłabym tam wpaść mnie przerażało)
Chłopak wygrał, wtedy dla mnie pingwinka-maskotkę na jednej z maszyn. Mam go do dziś 💗Mieliśmy spać na plaży, ale było zimno i twardo. Poszliśmy w środku nocy na stację, żeby wracać. Niestety nie było czym. Pierwsze pociągi były z rana. Siedzieliśmy na stacji, ale zamknięto ją do 3 i w końcu trafiliśmy na ulicę przy budynku.
Oprócz nas na ulicy pod stacją spali inni ludzie, którzy też czekali na otwarcie. W sumie ja nie spałam. Czekałam tylko na powrót. Pamiętam, że wróciłam totalnie wykończona tym wyjazdem.Nikt nie pomyślał o tym, żeby wcześniej ogarnąć jakiś hotel czy coś.Miało być romantycznie, ale nie wyszło :/

Następne bardzo pamiętne urodziny były w 2014, kiedy kończyłam 23 lata.
Właśnie wtedy z samego rana, na kocu pod dziką, rozkwitniętą różą przy śniadaniu oświadczył mi się mój mąż.Nie była to niestety niespodzianka. Dowiedziałam się, że ma mi się oświadczyć parę tygodni wcześniej po tym jak wynikła pewna rozmowa.
Pierścionek był za duży i zjeżdżał mi z palca.Pojechaliśmy wtedy do salonu, gdzie go kupił i zmniejszyli mi go po godzinie oczekiwania. Siedzieliśmy wtedy na rynku w Rzeszowie popijając sok. Wieczorem rozmawiałam z naszym wspólnym przyjacielem podczas spaceru.

W tamtym roku urodziny miałam w niedziele. Uwielbiam jak tak wypadają, bo po prawdzie urodziłam się właśnie w tym dniu tygodnia. Urodziny rok temu spędzaliśmy całe razem.Byliśmy razem w kościele i miałam na sobie ulubioną sukienkę z Hell bunny.

 Dostałam od mojego męża zrobioną przez niego skrzynię na moje pamiętniki z obecnej chwili (pamiętniki do 2012 są w osobnej, wiklinowej skrzynce-takie moje zaznaczenie czasu przeszłego i teraźniejszego. W 2013r w pamiętniku 21 pierwszy raz wspomniałam o moim mężu i od tego pamiętnika zaczyna się moja teraźniejszość). Wieczorem zrobiliśmy ognisko i było naprawdę uroczo.

Dzisiaj otrzymałam od Was masę życzeń, za które naprawdę dziękuję.
Bardzo miło mi jest czytać i te dłuższe, konkretnie stworzone dla mojej osoby jak i te, które są krótkie.Gdyby wszystkie się spełniły byłabym zdrowa, szczęśliwa, w moim związku zawsze byłoby idealnie, byłabym otoczona miłością z każdej strony, znalazłabym przyjaciół, moja książka odniosła by sukces, zdałabym nadchodzące egzaminy za pierwszym razem oraz TH wróciłoby do starego stylu w wyglądzie i muzyce. 
Cóż byłoby idealnie:) Miejmy nadzieję, że chociaż część z Waszych życzeń się spełni.
Trzymajcie za to kciuki.

I jeszcze jakby ktoś chciał dzisiaj zrobić mi mały prezent to może wysłać mi jakąś wpłatę na moją zbiórkę. Byłoby naprawdę miło:) 
https://zrzutka.pl/rfsdy6

Pozdrawiam was:*



2 komentarze:

  1. Jeszcze nie składałam Ci dziś życzeń, więc wszystkiego najlepszego, niech każdy kolejny dzień będzie dla Ciebie piękniejszy i radośniejszy od poprzedniego! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń