niedziela, 12 kwietnia 2020

Święta wielkanocne 2020 i wspomnienia z przeszłości.

Hej!
No i mamy święta.
Dlatego u początku notki skromne życzenia: wesołych i zdrowych  świąt!

Wielka sobota zawsze ma ten urok, że idzie się święcić święconkę. W tym roku jednak przez epidemie mogliśmy wszyscy zapomnieć o tym zwyczaju i chociaż czułam, że jest to ta wielka sobota-ten wyjątkowy, wiosenny czas to i tak była ona bardziej zwyczajna.
Najgorsze były wieczorne godziny, bo człowiek zdawał sobie sprawę ile jeszcze do zrobienia.
Popsuł mi się przez to humor.
Cieszyło mnie to, że spodobały wam się i zdjęcia i filmik z mojego cosplayu Zoe z teledysku Silent scream Anny Blue. Jeśli go nie widzieliście to jest tu:

Miałam obiekcje czy w ogóle się nim chwalić, bo zarówno mąż jak i mama uznali, że nie jestem podobna do Zoe. Inni zaś po dodaniu uznali, ze jest przeciwnie.
Pomysł na zrobienie tego filmiku zrodził się ze słów pewnej osoby, że przypominam jej Zoe.
Co najlepsze sama lubię postać Zoe, jest taka troche jak ja tylko bez warkoczy i czapki z uszami.

Wracając w tył, we wspomnienia-jeśli chodzi właśnie o wielką sobotę w naszym domu zawsze z tej okazji jest opowiadana pewna historia; moja mama miała psa o imieniu Bobik.Był to chyba jamnik.
Była wielka sobota i ludzie wracali ze święcenia. Bobik stanął przy ogrodzeniu. Pewna dziewczynka chciała do niego podejść. Kiedy robiła 2 kroki do przodu, pies robił 2 do tył i tak niespodziewanie wpadła do..rowu obok naszego domu, w którym była  woda. Jej matka widząc to powiedziała : "Masz święcenie", "Masz baranki"
Ogólnie moja mama zawsze to tak świetnie opowiada, że się z tego śmiejemy.
W wielką sobotę w 2004 złamałam nadgarstek, kiedy poszłam z psem do sadu. Były tam wtedy takie "ławki". Usiadłam na jednej, odchyliłam się i straciłam równowagę. Spadłam wykręcając sobie rękę.


Dzisiaj w dzień Wielkanocy przywitała nas ładna pogoda.
Szybkie śniadanie świąteczne a później spacer z psem w pola.
Posiedzielibyśmy dłużej na łące, ale Pumbi puszczony ze smyczy tak się zmachał bieganiem
za patykami, że dyszał mocno.Żałowaliśmy, że nie wzięliśmy mu wody, przez co zaraz 
wróciliśmy do domu.W drodze obgryzły mnie trampki, do tego stopnia, że krew zalała mi skarpetkę.
Mój sposób chodzenia sprawia mi trudności w dół i dlatego stawiając inaczej stopy obtarł mnie mocno but.
Niesamowite jest to jak niektóre wspomnienia  wracają do nas tak niespodziewanie.
Wracając mój mąż zauważył pewne pochylone drzewo, które było w oddali przy drodze.
Powiedział, że tam byłoby dobre zdjęcie. Zabawne było to, że właśnie tam w 2008 miałam robione zdjęcie przez mojego eks i to w dodatku w wielką sobotę. Zdałam sobie sprawę jak było to dawno a pamiętam to jakby było wczoraj.Co śmieszne mam nawet w albumie to zdjęcie. Bylam wtedy taka inna, taka normalna a było to na parę miesięcy przed odkryciem siebie.

Jako, że w końcu jest ciepło mogłam zrobić sobie mój dawno nie robiony chillout, czyli słuchanie muzyki na huśtawce popijając monstera.Został mi ostatni Punch od mamy, który mi przysłała-akurat na dzisiejszą okazję.

Jutro lany poniedziałek. 
Z nim także mam parę wspomnień.
Jedno takie najbardziej mokre to jest z lat, gdy miałam może z 12 lat (?)
Poszliśmy z kuzynem z butelkami wody na lanie. Trafiliśmy do sąsiadki i powstały 2 grupy.
Jedna moja: kuzyn, 2 koleżanki a druga nasza sąsiadka z jej kuzynkami, której dom był przy domu moich koleżanek.
Posesje dzieli tylko droga. My próbowaliśmy ich oblać butelkami a oni nas wężem.
Wiadome, że nie mieliśmy żadnych szans. Jako, że najmniej się bałam
wróciłam przemoczona całkiem.
Potem był też mokry po tym złamaniu nadgarstka. Wracałam od sąsiadki i mnie dopadli.
Nie patrzyli, że mam szynę na ręce :/
Kolejny dosyć mokry dyngus był w UK. Byłam tylko raz na święta Wielkanocne u mamy, zanim tam zamieszkałam.Mój eks wrzucił mnie do wanny a resztę możecie się domyślić.
Zresztą on czesto odwalał mi takie akcje nawet jak nie było lanego poniedziałku; wrzucił mnie do basenu dla dzieci przez co zamoczyłam telefon i wylał na mnie wiadro wody na schodach domu w lecie. 
Ostatni mokry dyngus był u początku mieszkania w UK. Nasz pierwszy lany poniedziałek zaraz po mojej przeprowadzce. Nie laliśmy się mocno, ale ściany w mieszkaniu były mokre^^
Ciekawe, co będzie jutro.

Nie są to wspomnienia, których mogłabym się wstydzić i o nich tu nie wspomnieć.
W końcu każde wspomnienie to część naszego życia, część nas.

A wy macie jakieś takie wspomnienia z świąt Wielkanocnych, którymi chcielibyście się pochwalić?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz