czwartek, 9 kwietnia 2020

Hej
Nie odzywałam się chwilę do was a wydarzyło się sporo za ten czas.
Jedna osoba miło zaskoczyła mnie, odzywając się do mnie, chociaż myślałam, że zakończyła się nasza znajomość. Inna osoba bardzo mnie zawiodła. Podpisałam umowę na wydanie książki i odeslałam. Ponawiam mój apel w tym aspekcie o nawet najmniejsze wpłaty na moją zbiórkę, która jest właśnie na ten cel :

Zbiórka potrwa jeszcze chwilę, ponieważ mam troche czasu do zapłaty.
Jeśli nie uda się zebrać całości to przynajmniej jakąś część i to już dla mnie będzie dużo.

Kiedy kurier przywiózł mi umowę byłam wniebowzięta. Ogólnie mój humor był niesamowicie dobry ; wiosna i fakt spełnienia jednego z marzeń nastroiły mnie pozytywnie.

Miałam jednak utrudnienia z tym wysłaniem umowy, ponieważ nie byłam zorientowana w temacie autobusów. Miasto mam jakieś 7 km od domu i tam przeważnie wysyłałam wszelkie przesyłki i listy, lecz tym razem okazało się, że nie mam czym się dostać, gdyż wszystkie autobusy zostały zawieszone. Początkowo miałam w planach iść na piechotę, ale doszłam do wniosku, że to jednak ponad moje możliwości, bo nie jest to droga w jedną stronę a we dwie. Nie miał mnie też kto odwieźć. Byłam wkurzona na maksa wracając do domu, ale przypomniało mi się, że mój mąż mówił,
że miejscowość dalej (która jest stosunkowo blisko) w jednym ze sklepów jest poczta.
Nigdy tam nie byłam. Wsiadłam na rower i pokonałam te 2-3 km. Na szczęście faktycznie znajdowała się w sklepie poczta i mogłam odesłać umowę. Przekonałam się przy okazji, ze nie wszystko jestem skazana załatwiać w mieście.

Dzisiaj jednak musieliśmy jechać do niego, ponieważ potrzebowałam kilku rzeczy i miałam rachunek do zapłacenia. Nie miałam wyboru i pojechaliśmy wszystko załatwić. 

Posiedziałam sobie na podwórku grzejąc się do słońca (nie mylić z opalaniem) i w sumie zdaje sobie
sprawę jak bardzo ciężko musi być tym wszystkim mieszkającym w mieście, w blokach, bez podwórka czy nawet balkonu. Żyłam tak przez 4 lata mieszkając w Londynie i doskonale rozumie
wasze zmęczenie i zdenerwowanie przedłużającym się czasem siedzenia w domu.Chociaż ja w sumie mogłam gdzieś wyjść, ale i tak w większości spędzałam czas w domu. Całkiem inaczej jest, kiedy usiądziesz na swoim podwórku, gdzie nie ma nikogo obcego i jeszcze dodatkowo nikt ci za to nie da mandatu. 
Ludzie nie raz wyśmiewają się z ludzi ze wsi.Jednak myślę, że w tej sytuacji zamienili by się z nami,
ponieważ tu nie odczuwa się tak tego zamknięcia.

Wczoraj zostałam z hejtowana i to w taki żałosny sposób, że bardziej chciało mi się śmiać
z tego, co przeczytałam niż było mi przykro. Wiem, że powinno, gdy ktoś pluje na mnie jadem,
ale czy to mój problem, iż ktoś nie radzi z nim sobie i w końcu ulało mu się na mnie?
No chyba nie. Nie zastanawiam się kto to był, ale po treści komentarza przypuszczam dlaczego został napisany.
Pojawiła się także w okolicach plotka, że jestem w ciąży, bo udostępniłam wynik z gry na fb, iż za rok czeka mnie ciąża. Naprawdę śmieszy mnie to, że ktoś stwierdził po głupim poście, iż spodziewam się dziecka.


Święta coraz bliżej. Dzisiaj Wielki Czwartek. Osobiście jestem wierząca i nie wstydzę się tego.
Z drugiej strony mam styczność z wieloma osobami, które najnormalniej nie wierzą i chociaż tak jest, choć mają inne podejście niż ja to szanuje ich sposób myślenia. Nie można mówić, że każdy, kto nie wierzy jest zły. Czasami więcej dobra wyświadczają mi ci, którzy nie wierzą.
Nie jestem osobą, która to jakoś w 1oo% akceptuje, ale też wiem, że wiara w Boga i chodzenie do kościoła z przymusu wiele nie daje. Takie osoby tylko się buntują bardziej. 
Dlatego nie namawiam, nie umoralniam, nie staram się komuś wciskać moich przekonań w tej kwestii na siłę i też od każdego otrzymuje akceptacje, że jestem wierząca.Nie afiszuje się tym, ale ci, którzy są wśród moich znajomych niewierzący wiedzą o tym i nikt nikogo nie namawia do zmiany podejścia. Każdy ma wybór i wolną wolę.Nie każdy dostaje dar wiary.Niektórzy są zrażeni i odchodzą-ich prawo.Zawsze patrzę tylko na to jaki ktoś jest a fakt czy jest wierzący czy nie przestaje mieć znaczenie. Tak samo nie ma znaczenia dla mnie jak ktoś wygląda, jaką ma orientację.
Nie jestem Bogiem, aby kogokolwiek osądzać czy jest dobry czy zły, bo żyje tak albo inaczej.

I to by było na tyle dzisiaj. Myślę, że przed lub w święta dodam wam notkę.
Także trzymajcie się zdrowo^^



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz