niedziela, 23 lutego 2020

Niedziela

Witajcie.

Myślałam, że mój film dodany wczoraj, w którym wypowiadam się o stylu i muzyce przyniesie też trochę sprzeciwu ze stron, które uważają, że dzisiejsza muzyka emo to nie muzyka tego stylu.
Aczkolwiek w filmie mówiłam, że muzyka emo ta w starym stylu wcale nie musi być przyćmiona, zapomniana, bo inne rodzaje muzyki też podeszły pod emo.
Jak dla mnie niektóre te pierwsze zespoły mają w sobie dużo z punku, dlatego mniej do mnie przemawiają.W końcu emotional hardcore wziął się z punk hardcore i niektórzy nawet uważają, że jest to to samo. Sam fakt, że "zrodziłam się" w tej subkulturze w czasach, gdzie emo muzyka wyglądała trochę inaczej też robi swoje.Nie oznacza to jednak, że neguje to, co było tworzone na początku. Mam do tego szacunek, zupełnie jak do wszystkiego, co było.

Wstałam dziś dość wcześnie, bo o 6.40 .Zawsze tak wstaje, kiedy idę na pierwszą mszę.
Wychodzę zawsze bez zjedzenia wtedy śniadania, chociaż zdążyłabym, bo z domu wychodzę
godzinę później. Ogólnie nie lubię wstawać na pierwszą mszę, ale jak mus to mus.
Raczej nie należę już do młodzieży, aby iść na rozważania dla niej. Gdybym nie była żoną to może byłoby inaczej.

Nie każdy musi wierzyć, chodzić do kościoła- i chociaż jako wierząca nie uważam, aby to było dobre to nie neguje tego, bo moim zdaniem każdy ma prawo iść drogą jaką sobie wybrał.
Nikt na siłę nie wznieci wiary w czyimś sercu. Nikt na siłę nikogo nie zmusi do praktyk religijnych.
Jeśli to nawet zrobi, to jeżeli, ktoś szczerze jest jaki jest w tym temacie to nic nie zmieni.
Bycie na siłę buduje frustrację i jeszcze większy bunt przeciwko.
Szanuje i czasem nawet rozumiem wybory, brak wiary u innych i dlatego też w kręgach, gdzie może bycie katoliczką jest uważane za coś dziwnego, bo jestem emo także liczę na fakt uszanowania tego, że właśnie taka jest  moja droga. 

W drodze powrotnej  wymarzłam strasznie, gdyż dziś pada cały dzień. Niestety nikt z sąsiadów nie jechał, aby mnie podrzucić ( liczyłam na to) i wróciłam okropnie wyziębiona. Dobrze, że w domu było ciepło.Zjadłam śniadanko i trochę pooglądałam głupoty w tv. Tak po prawdzie nie chciało mi się do niczego zabierać, ale potem się przełamałam popijając niebieskiego, ulubionego monstera i tak o to w jakieś 2-3 h przygotowałam notatki na materiał do nowego filmiku- a pomyśleć, że muszę zrobić jeszcze drugie tyle, bo filmik będzie składał się z 2-óch części.Materiału jest sporo, więc musiałam go podzielić. Obiecywałam sobie już od dawna (od półtorej roku do dwóch), że o tym nagram.Jutro najprawdopodobniej się zabiorę za nagranie.
Dobrze, że zaopatrzyłam się w nowe akumulatorki do lustrzanki, bo przy nagrywaniu obszerniejszego tematu stare nie dałyby rady a nie wiecie nawet jakie to irytujące, kiedy macie nagraną część materiału a aparat pada i trzeba ładować baterie i czekać, aby nagrać resztę.

A teraz popijam czarną herbatę z uk, którą przysłała mi mama z sokiem malinowym.
To już druga dzisiaj. Nie wiedzieć czemu sok malinowy działa na mnie przeciw chorobowo.
Nawet o tym nie wiedziałam wcześniej, bo u nas nigdy nie praktykowało się robienia soku
z malin, do czasu aż się tu przeniosłam. Uwielbiam jego smak, który poznałam dosyć niedawno,
bo około 10 lat temu na korepetycjach z matmy.Zostałam poczęstowana herbatą z nim, bo byłam
mocno przeziębiona. Zakochałam się wtedy w jego smaku. W tamtym roku zrobiłam zapasy na te zimę i co ciekawe jak na razie wcale nie choruje.Coś czuje, że teraz co roku będę robić takie zapasy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz