Czekałam niecierpliwie siedząc przed laptopem, na którym miałam otwartą
stronę. O 13 miały być wyniki. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że je
otwieram, odświeżam stronę i widzę swoje imię oraz nazwisko jako wygranej.
Jako tej, na której w końcu się poznano.
A potem otworzyłam oczy, odświeżyłam stronę i zobaczyłam, że wygrał ktoś inny.
Cóż widać Anielskie nie były dość dobre.
Ważne, że chociaż spróbowałam wziąć udział w takim konkursie.
Pierwszy raz po wielu, wielu latach.
Ogólnie ten tydzień zaczął się słabo. Chce pójść na prawo jazdy, ale w moim
przypadku wszystko jest bardziej skomplikowane (czego dowiedziałam się dziś)
Myślałam, że będzie z tym mniej stresu.
Jednak mniejsza z tym.
W poniedziałek szukałam takiego punktu w Rzeszowie,
żeby się tam coś dowiedzieć odnośnie tego prawa jazdy.Jako, że najprawdopodobniej muszę
mieć przystosowany samochód to nie mogę robić kursu byle gdzie, ale tam gdzie takowe mają.
Polecono mi pewną szkołę jazdy i pojechałam jej szukać. Okazało się, że żaden mpk tam nie jeździ.
Autobus wywiózł mnie w przeciwną stronę i wracałam się chyba z km na piechotę- tak to jest jak
nie zna się za dobrze miasta.
Kiedy wróciłam się tam, gdzie trzeba było skręcić, bolał mnie kręgosłup a gps pokazywał,
że czeka mnie jeszcze kolejny km drogi na piechotę, bo nic tam nie jeździ.
Wiedziałam, że nie dam rady.
W jedną stronę jeszcze może jakoś dałabym radę, ale w drugą-nie było szans.
Poza tym wiedziałam czym się to skończy.
Od wczoraj boli mnie łydka aż pod kolano u słabszej nogi.
Gdybym tam poszła, było by zdecydowanie gorzej. Kiedyś cudem przeszłam 13 km (dawno temu)
a potem przez 3 tygodnie jak nie więcej kulałam, bo nabawiłam się zapalenia.
Teraz trzeba się liczyć z tym, że wtedy byłam w lepszej kondycji a nogi w miarę dobrym stanie
są mi potrzebne, bo wciąż nowe załatwienia i nie ma, że sobie posiedzisz.
Po Rzeszowie musiałam jeszcze jechać kilkadziesiąt km,
aby wybrać formę na dofinansowanie. Zaczepił mnie jakiś facet i pytał :"czy ludzie
sie mnie nie boja? Bo on się nie boi, bo ma telewizje i takich jak ja w tv widział"
Dodał jeszcze, że mój styl to chyba z Japonii, na samym końcu życzył mi zdrowia.
Co z jednej strony jest miłe a z drugiej jakoś przykro. Chyba nigdy nie będę mogła się pogodzić
z tym, że moja choroba jest tak widoczna i z kim się nie zgadam to zawsze jest temat o niej:/
Okazało się, że pani, która miała mi wydać papiery sobie poszła i obiecałam przyjechać
jutro.
Wczoraj wizyta u mojego lekarza rodzinnego po tabletki, które muszę brać na co dzień.
Mój organizm jest od nich w pewien sposób uzależniony-mają to do siebie, że w każdym
wypadku odstawić wolno je tylko stopniowo, więc kiedy się kończą muszę lecieć po następne
inaczej wystąpi u mnie skutek uboczny-nie będę wcale spać.
Raz mialam okazję się przekonać, odstawiając z dnia na dzień.
Kupiłam przy okazji positivum .Ostatnio miałam nerwowy okres a pamiętam, że te tabletki
nawet mi kiedyś pomagały.
Po powrocie robiłam porządki. Pare dni temu przyszła nowa szafa i komoda do korytarza.
Musiałam poprzenosić płaszcze, kurtki i rzeczy ze starej szafy, która ma już 50 lat jak nie więcej
i nie wygląda ładnie.W każdym razie nie jak antyk, aby się nią szczycić. Przywiązałam się do niej,
bo była od zawsze i była pakowna. Kombinowałam jak ją uratować, ale w końcu usłuchałam zdania
innych, że lepiej zainwestować w nową, skoro dom po remoncie. Nowa jest z tej samej firmy, z której
zamawiałam do sypialni, jest identyczna w środku, ale całkowicie inna na zewnątrz.
Zeszło mi z tym chwilę.
Dziś kolejny wypad na miasto w następnych sprawach
A jutro wizyta w urzędzie, u szewca-po trampa, któremu rozwalił się zamek i u dentysty.
Szkoda, że dentysta wypada mi akurat w tłusty czwartek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz