piątek, 22 listopada 2019

Głębokie uczucia i przeżywanie muzyki.

Hej!
U początku taka mała prośba.
Pod notkami bywa pusto, więc skoro czytacie to czasem coś zostawcie po sobie, że tu jesteście :)

Jakoś tak 9 lat temu poznałam a autobusie pewnego faceta, który miał wtedy chyba 35 lat.
Widziałam go kilka razy, aż w końcu zagadałam, "że niby skądś go kojarzę", bo wydawał się fajny.
Rozmawialiśmy i podczas tej rozmowy stwierdził, że z wiekiem każdy człowiek
coraz bardziej się wypala.Po prostu jest w nim mniej uczuć. Zanika pewna część,
która według mnie jest istotna. Największe emocje  mamy niby odczuwać tylko i wyłącznie
będąc młodym/nastolatkiem a potem wszystko ma zniknąć, gdyż pustke przynosi codzienność.
Mamy coraz mniej empatii. Muzyka, którą kiedyś przezywaliśmy nie daje nam sie już tak odczuć,
kiedy ją słuchamy. Starzejemy sie wciskając w ramy wyglądu, zainteresowań dorosłych ludzi.
Dorosłych-nie starych. Jeszcze usprawiedliwiamy się, że nie jesteśmy starzy tym, kiedy wybierzemy
się na koncert, imprezę i zaszalejemy.Niektórym pasuje bycie dorosłym w ten sposób, ale są tacy
jak ja, którzy po prostu nie czują, że mają prawie 30 na karku a fakt bycia żoną także nie czyni
we mnie gdzieś w  środku przymusu zmiany.No i choćby właśnie po tym jeszcze bardziej poznaje w sobie drogę, którą nazywam swoim JA. Wiem, że nie pomyliłam się, kiedy powiedziałam o sobie, iż jestem emo osobą te 11 lat wstecz.
We mnie zostało to wszystko: głębokie uczucia czy przeżywanie muzyki.

Wczoraj i dziś nie mogłam oderwać się od piosenki I Prevail-My heart I surrender
Przesłuchałam ją raz i niby nic, nie wydawała się nadzwyczajna.Kiedy jednak wsłuchałam się
mocniej w tekst i w nią całą, poczułam ją w sobie.Weszła w moją duszę pozwalając, aby mogła
przeżywać każdy dźwięk. Jeszcze łatwiej przeżywać tak, kiedy w piosence odnajdujesz siebie
i swoją historię.

Chociaż dodaje na fb wiele postów, które zawsze mówią wiele o moim stanie emocjonalnym,
to też przeważnie, gdy dodaj jakąś piosenkę to nie tylko dlatego, że mi się podoba, ale często
zdarza się, że teskt opowiada o tym, co czuję. Wyrzucam dzieki temu z siebie nadmiar emocji.
Niektórzy nigdy tego nie zrozumieją uważając, że robię to pod publikę.
Myślisz, że gdy piszę komuś coś miłego też robię to pod publikę? No nie.
Każdy ma swoje powody, dlaczego dodaje to albo tamto.
Najgorzej, że niektórzy to nad interpretują a nie te osoby, co trzeba biorą do siebie.
Wiele osób uważa, że wystarczyłby tylko pamiętnik, bo papier przyjmie wszystko.
Tyle,  ze dla kogoś, kto mocno coś czuje to nie wystarcza.
Zwłaszcza, jeżeli nie ma się przyjaciół i rodziny blisko. 

Dzisiaj będąc w mieście byłam pozałatwiać kilka spraw, które czekały na to;
rachunki, zaległe płatności, wykupienie tabletek na krążenie-bez nich mam okropne skurcze,
zaglądnięcie do moich 2-óch ulubionych szmateksów. Nie kupiłam nic, bo nie było nic ciekawego.
W jednym z nich widziałam przecudną gotycką koszulkę. Nie jedna gotka by nią nie pogardziła.
Jednak to nie mój styl, więc została w sklepie. 
Przypuszczam, że są takie osoby, które będąc w jakimś stylu a widząc cokolwiek "innego"
od razu to biorą.No i po co? Ubieranie czegoś "innego" nie oznacza od razu, że przypasuje
do stylu, który reprezentujesz.Trzeba mieć wyczucie, co jest a co nie w twoim stylu.
W przeciwnym razie zaburzasz styl  jakim się deklarujesz.
No i nie chodzi w tym tylko o to.Jeśli byś czuł/czuła swój styl na 100% to gdybyś
zarzucił/a na siebie coś nie w twoim stylu od razu byłoby to poczucie, że nie czujesz się w tym dobrze.To nie Twoja bajka.
Nie mam na myśli tu osób alternatywnych.Wam wszystko wolno.

Rzadko kiedy zauważam ludzi, którzy się za mną oglądają, bo gdy słucham muzyki to
po prostu nic nie widzę, ale dziś miałam te okazję, gdyż
para idąca przede mną oglądnęła się kilka razy. Oczywiście mnie to nie ruszyło.
Każdy ma prawo wyglądać jak chce i jak czuje a jeśli komuś coś się nie podoba to jego sprawa.
Nie wolno kierować się czyimś zdaniem, bo robiąc to nigdy nie będzie się sobą.

W drodze do domu, w autobusie uśmiechnęłam się na myśl, ze moja intuicja czasem
ma naprawdę wyczucie.Jadąc do miasta zastanawiałam się nad tym czy teraz, gdy ta linia
jest prywatna to w ogóle są na niej kontrolerzy biletów.
Wracając na takowego się natknęłam ;)

Po powrocie postanowiłam wypróbować nowy przepis na naleśniki i tak nieszczęśliwie
skaleczyłam się w mały palec u prawej ręki dziurą w naczyniu żaroodpornym, które wyrzucałam,
że krew przemoczyła mi aż 2 plastry.Dopiero przy trzecim się uspokoiło.
Nalesniki zrobiłam i wyszły nawet dobre, zwłaszcza z sosem malinowym z mrożonych malin.
No i oczywiście jak zwykle podrzuciłam wam nowy filmik, na którym nie mam różowej grzywy,
bo był nagrywany z tydzien-pół torej temu.
Ostatnio z nagrywaniem jestem do przodu, ponieważ od 4 grudnia zaczną się rehabilitacje i codzienne jeżdżenie popołudniami.Jeśli chce się z wszystkim wyrobić muszę to zacząć ogarniać teraz.
Link do filmiku:
i zdjęcie z dziś






2 komentarze:

  1. Bardzo mądry, ciekawy post :) W zasadzie zgadzam się ze wszystkimi poruszonymi przez Ciebie sprawami. Pozdrowionka i miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i życzę również udanego wieczoru i weekendu.

      Usuń