czwartek, 18 czerwca 2020

Dzisiejszy dzień przyniósł mi odpowiedź na pytanie, które zadawałam sobie od dłuższego czasu.
Ktoś, kto poznał mnie trochę w końcu wytłumaczył mi : "dlaczego tak jest"
Odkąd wróciłam z UK nie odwiedziła mnie żadna osoba ze starych czy nowszych znajomych.
Zastanawiałam się nad tym, co takiego się stało, że nigdy nie było dla mnie czasu.
Miałam pewne przypuszczenia, które także się dziś potwierdziły.
Pierwszym z nich jest fakt, że jestem jak puzzel, który nie pasuje do ich układanki życia tamtych osób. (Ach i od razu kojarzy mi się ten fakt z tekstem z piosenki TH ft Kerli-Strange)
Ludzie się zmieniają, zwłaszcza ci, którzy są w moim wieku. Mają inne postrzeganie rzeczywistości.
Ja wciąż wewnątrz pozostałam nastolatką, która zdaje sobie sprawę z tego ile ma lat, ale ich
nie czuje. Zatrzymałam się w tym miejscu, bo taka właśnie jestem i wizualnie czy życiowo nie pasuje
do ich świata. Po prostu mnie nie potrzebują. 
No i po drugie, że jestem ekspresyjną osobą. Nie trzymam żadnych emocji w sobie. Moja wrażliwość jest na tyle duża, ze nie jestem w stanie utrzymać wszystkiego w sobie.
Ludzi to drażni; gadanie o emocjach, przeżywanie, ukazywanie ich etc.
Pewnie jestem dla nich ogromnym dziwakiem. Zapewne ciężko im dorosłym pojąć, że tak właśnie muszę. Przecież dorośli zatrzymują wszystko dla siebie. Nie obnoszą się z tym, tak jak ja, którą
chyba by od środka rozerwało z nadmiaru, gdyby coś z tym nie zrobiła.
Wydaje się, że wyrośli ze mnie. Wyrośli z tej "piaskownicy", w której ja dalej jestem.
Jestem kimś, kto jest w środku "za młody" jak na swój prawdziwy wiek. Jednak odnajduję się w rzeczywistości dorosłych jak dorosła. Czy to nie pokrywa się z tym kim jestem? Pokrywa.
Przecież można być w jakiejkolwiek subkulturze i być dorosłą osobą oraz dorośle myśleć.No i jedno drugiego nie wyklucza.

Niestety przesłanie tego, co napisałam wyżej nie jest zbyt dobrze wróżące wszystkim tym, którzy
mają podobnie/ tak samo jak ja. Nie chce nikogo oszukiwać, że przez swoją inność, odmienność możecie doświadczyć tego typu sytuacji. Jednak nie jest powiedziane, że każdy będzie miał podobny problem.Myślę, że warto jednak przestrzec, że coś takiego może was dotknąć.

Co zamierzam z tym zrobić?
Dotarło do mnie, że wszystko zostało w przeszłości i to daremny trud prosić o przyjaźń.
Odpowiedni ludzie sami się znajdą, zaakceptują mnie i będą bez proszenia a jak nie to trudno.
Jak dla mnie bycie sobą było ważniejsze niż dopasowywanie się dla kogoś widzi mi się.
Co z tego, że robiłabym to, co wszyscy, aby się przypodobać, gdybym to nie była ja i nie czuła się w tym dobrze.

Co poza tym?
Wczoraj zaliczyłam egzamin teoretyczny na prawko. Miałam 71/74 pkt.
Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość. Byłam radosna jak skowronek na wiosnę.
Wierzcie mi-radość potrafię przeżywać równie mocno jak ból.
Wczoraj prawie odfruwałam z radości, ponieważ byli tacy, co nie wierzyli, iż się do tego nadaje.
Udowodniłam tym, że się pomyili.
Gdybym miała 68 pkt i zaliczyła mogli by mówić, że mi się udało fuksem.
Jednak  mi się nie udało. Ja po prostu zdałam za pierwszym razem i to przyzwoicie.
Myślałam początkowo, że może to reguła (każdy ma zdać za pierwszym razem), ale dziewczyna, która wyszła za mną nie zdała.
Kilka osób pytało już, kiedy praktyka. Sama nie wiem. Pewne rzeczy chce mieć bardziej opanowane.
Nie chce podchodzić do egzaminu niepewna, dlatego jeszcze odwlekam zapisanie się na egzamin.
Świętowałam swoje zaliczenie Piccolo o smaku truskawki. 
Wieczór zepsuł mi humor, ponieważ byłam przez większość czasu sama. Było mi przykro, iż nie mam z kim pobyć tego jak dla mnie wyjątkowego dnia.

Dzisiaj miałam kilka załatwień w mieście. Wyjechałam z domu po 8.30 a wróciłam po 15.
Przesiedziałam w mieście jakieś półtorej godziny czekając na autobus.Piłam energy drinka, bo
było gorąco a rano nie zdążyłam dopić kawy. Gadałam z mamą o bzdetach przez ten czas.
Było mi raźniej i czas jakoś nawet szybko zleciał.  
Musiałam tyle czekać, bo nie było żadnego kursu do domu wcześniej :/ Mam nadzieję, że jednak
coś się zmieni w tej kwestii w najbliższym czasie. 
W drodze do domu czułam, że przyjdzie burza. Za bardzo przypiekało i nie pomyliłam się.
Co prawda niewiele polało i grzmiało, ale jednak.

Jutro czeka mnie znów pobudka wcześniej i wyjazd o 8.30.
Nazbierało się tyle spraw, że trzeba to pozałatwiać, póki nie wypadnie coś nowego.
Na szczęście mam w zamiarze wrócić wcześniej, więc nie odczuje tak bardzo nieobecności w domu
jak dzisiaj.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz