piątek, 20 grudnia 2019

Dzień, który chciałabym przeżyć jeszcze raz.

2O grudnia jest zawsze dla mnie bardzo wyjątkowym dniem, w którym wracają
te jedne z najlepszych wspomnień. Wszystko, co teraz trwa zaczęło się 2O grudnia 2011.

Pamiętam tamten dzień nawet dobrze jak na tyle lat. Nie było dużo śniegu, ale trawa
była biała.Czekałam z dużą, zieloną walizką na samochód pod domem.

(tak wyglądałam zimą 2011 r-zdjęcie nie jest z dnia, o którym wspominam,
ale tego dnia wyglądałam prawie identycznie)

Było zimno. Kiedy jechałam na lotnisko słuchałam Secondhand Serenade-It's not over.
Dokładnie ta piosenka została włączona jako pierwsza na naszym weselu, chociaż nikt
tego nie ustalał i nawet nie była pierwsza na playliście.

Wtedy nie wiedziałam, co będzie dalej. Przypuszczałam, że zgodzę się na związek, który
jak każdy inny nie przetrwa.
Dlaczego?
Cóż, to dopiero długa i zawikła historia-o dwóch panach, którzy byli moimi przyjaciółmi.
Historia, w której jeden z nich dał mi coś, co mam do dziś-brak poczucia niższości.
Opowieść, w której musiałam wybierać między nimi, między tym, co chciałam, co czułam,co mogłam, co widziałam za realne.
Żadna jednak z tych dróg, które stanęły przede mną nie wydawała się być do końca dobra;
na jednej brakowało uczuć, na drugiej porozumienia i zdecydowania.
Pod koniec nawet na tej drugiej zauroczenie się wypaliło.

Jednak jadąc na lotnisko 2o grudnia czułam, że jednak skończy się to związkiem z jednym z nich,
bo nie będę potrafiła zranić tej osoby mówiąc, że się nie widzę u jej boku zwłaszcza, że parę miesięcy wcześniej niepotrzebnie dałam jej nadzieję.Byłam trochę na siebie zła, że dałam jej zielone światło.
Jako, że jeszcze wtedy mama kupowała mi bilety i wysyłała pocztą-okazało się, że bilet,
który mi wysłała jest trochę "nie kompletny"Dokupowała mi zwykle bagaż a tym razem tego nie zrobiła przez przypadek.Moja walizka była za duża, aby wziąć ją na pokład, ale o dziwo miałam dokładnie 40 funtów-tyle ile kosztowało dokupienie bagażu. Potem odprawa na lotnisku (tym starym, małym)w Jasionce. Po niej stanęłam tak przypadkiem obok Niego. Podobno się do niego uśmiechnęłam i dlatego zagadał.

Był to naprawdę magiczny dzień.
Pamiętam do dziś nawet te słowa na pożegnanie:

-Na kogo jeszcze czekasz?
-Tylko na ciebie

Pamiętam to, że pierwszy raz w życiu pocałowałam w policzek ledwo, co poznanego
chłopaka wiedząc jednocześnie, że to TEN.
Pamiętam do dziś jak w autobusie powiedziałam do mamy : "to jest to, tak właśnie miało być"

A potem komplikacje z tymi, którzy myśleli, że wybiorę któregoś z nich.
Wybrałam, ale kogoś całkiem innego.
Nagle zaczęli jeszcze bardziej się starać .
Potem były 2 wyznania miłości jednego dnia i drama zrobiona przez jednego z nich,
bo złamałam mu serce.
Jednak to już dla mnie w tamtym czasie nie miało tak wielkiego znaczenia.
Wybrałam swoją drogę, jednocześnie chcąc odciąć się od tego, co było wcześniej.

Co roku w godzinach, kiedy się poznaliśmy i lecieliśmy razem do Londynu (9.40-13)
przypominam sobie to od nowa i przewijam w głowie jak film.
Ten dzień jest jednym z tych, do których bym się wróciła, choćby po to, by przeżyć to jeszcze raz.
Zdecydowanie na liście takich dni stoi pod numerem 1.

A tak poza tym wspomnieniem przypominam, że jutro JEST LIVE O 15:30 na moim kanale.
Mam nadzieję, że się pojawicie.

Dziś byłam na jarmarku w mieście.Przy okazji wspomnień przypomniało mi się jak rok temu
byłam przed świętami na nim z mamą.Był wtedy śnieg i było ślisko.Kupiłyśmy wtedy 2 świecące renifery, stroik na stół, jemiołę i wieniec na drzwi.Mama sie poślizgnęła i wywróciła a idąc na przystanek jakiś facet zaczepił moją mamę słowami :"nie ciężko pani z taką córką?"(chodziło mu o mój sposób chodzenia) Zrobiło mi się wtedy przykro i dziś jakoś też przykro, bo w tym roku nie będzie jej na święta i po raz pierwszy w życiu święta Bożego Narodzenia spędzimy osobno.
W tym roku właściwie kupiłam tylko jemiołę i się wróciłam.

Jeżeli chodzi o inne przygotowania na święta to to, co najgorsze mam już za sobą.
Wiem, że w święta nie przyjdzie sanepid, jednak po tych brudniejszych remontach, należało
się wnikliwsze sprzątanie. Zostało pieczenie pierniczków i ciasta oraz zrobienie sałatki jarzynowej.
Nie, chyba nie będziemy mieli gości.Jednak przecież można takie rzeczy zrobić choćby dla siebie.





1 komentarz:

  1. Ale romantyczna historia <3 Gratuluję dobrze podjętej decyzji <3
    I do zobaczenia na live'ie :)

    OdpowiedzUsuń