czwartek, 3 grudnia 2020

 Hejka.

Pora na notkę.

Zaczął się grudzień i tym samym zaczęłam 2 wyzwania.

Obiecałam sobie oglądać codziennie po jednym świątecznym filmie na Netflixie do świąt. Chciałam oglądnąć filmy z list na Pintereście, jednak nie wiadomo czemu nie wszystkie tytuły są dostępne. Zostało mi więc zrobienie własnej listy filmów, które są w apce.

1 grudnia : Kroniki świąteczne

2 grudnia: Kroniki świąteczne część 2

3 grudnia-dziś- Święta jak malowane

Cóż.. może ktoś kto ma Netflixa dołączy do tego wyzwania? Codziennie o 17 siadam i oglądam. Dlaczego o 17? Właśnie wtedy mam trochę luzu.

Mikołajki na ramieniu. Co roku zaczynam przygotowywać prezenty świąteczne już w sierpniu (!)Wiem wydaje się trochę wcześnie, ale niektóre rzeczy kupuje się z Ali i wtedy trzeba brać pod uwagę, że podróż paczki z Chin może być dłuższa niż ma być a czasem może zginąć po drodze i wtedy trzeba mieć jakiś plan awaryjny. W tym roku zawaliłam. Działo się za dużo i skończyło się tym, że nie wzięłam się za to. Teoretycznie wiedziałam, co kupić. Praktycznie zabrałam się za to w ostatniej chwili i dziś obgryzam z nerwów paznokcie, że Mikołajkowe prezenty, które dajemy sobie z mężem od 2015(wcześniej nie dawaliśmy sobie prezentów w ten dzień )  nie zdążą dotrzeć na czas i trzeba będzie przenieść naszą tradycje na późniejszy termin. Nie zamawiałam ich, co prawda na ostatni moment, lecz sprzedawcy opóźnili dostawę jak na złość. Trzymajcie, więc kciuki, aby rzeczy dotarły jutro.

Obiecałam sobie, że w tym roku święta i wszystko, co z nimi związane będą idealne. Lepsze od poprzednich. Tamte były jakieś takie nijakie i smutne. Czegoś w nich brakowało. Mam nadzieję, że uda mi się dopiąć celu i prezenty będą w Mikołajki i będzie całkiem inaczej niż w tamtym roku w święta.

Powoli też zaczęłam porządki domowe przed nimi i na przyjazd mojej mamy. Przy okazji znalazłam swoje czapki i je wyprałam. Podczas codziennych spacerów z psem jest mi już zimno.

Ach, chyba się naprawdę starzeję, bo dawniej nie nosiłam czapki nawet jak było bardzo zimno.Teraz  zwyczajnie czuję, że marznę. Dawniej za to w zimie i na jesieni nosiłam cały czas na szyi swoje arafatki, obojętnie gdzie byłam; w domu czy na zewnątrz. Dziś noszę je wyłącznie jak wychodzę.

Poza tym jak sie domyślacie po filmie o ideologii na yt dostałam kilka niemiłych komentarzy plus wiele osób zrezygnowało z oglądania mojego kanału. Taka jest właśnie cena prawdy i dlatego wiele ludzi boi się o niej mówić, aby nie stracić na własnej popularności czy dobrej opinii o sobie. Prawda bywa niewygodna. Łatwiej robić wszystko na własną rękę, ale wtedy to wszystko jest takie nijakie i nieprawdziwe. To, co się wydarzyło było przykre, ale jak zwykle od chorowałam przykrość i idę dalej. Nie ma tak nigdzie, aby wszystkim wszystko się podobało a miarą siły jest nie poddawanie się w swoich dążeniach po trudnych chwilach. Czytałam nie jedne hejty, przykre rzeczy i jakoś dałam sobie z tym radę, więc i teraz musiałam.

Bardzo ucieszył mnie śnieg, który spadł w niedzielę. Wiedziałam, że to idealna szansa na zdjęcia, gdyż nie wiadomo czy spadnie w tym roku jeszcze raz. Patrzyłam zafascynowana na ten biały puch na drzewach i trawie. Nie przepadam za chłodem, ale tym razem się ucieszyłam, że dzięki niemu śnieg utrzymał się do teraz, chociaż w mniejszej ilości.

Dokładnie w tej chwili dopijam herbatę z sokiem malinowym, znowu zaczęło pobolewać mnie gardło.Wiem, że po rutinoscorbinie i herbatce mi przejdzie. Sok malinowy działa na mnie zawsze jak lekarstwo.

Mam nadzieję, że wy jesteście zdrowi :) Dajcie znać czy też robicie sobie jakieś wyzwania, przygotowujecie się jakoś do świąt lub przygotowujecie prezenty dla najbliższych.

Pozdrawiam i życzę miłego wieczorka.





1 komentarz: