niedziela, 12 lipca 2020

Dlaczego nienawidzę imprez.

Miesiąc lipiec zaczął się dla mnie średnio. Jak dotychczas nie miałam ani jednego, całego dobrego dnia. Wszystko, co mnie spotyka jest słodko- gorzkie; kiedy wydarzy się coś naprawdę dobrego i zaczynam się nakręcać do radości to zaraz zza rogu wygląda cos, co mi się przydarzy niszcząc całą radość. Taka ironia losu, która po prostu nie pozwala mi się zbliżyć do uśmiechu. 
Chwilami pozostaje mi wyobrażanie sobie, że jest inaczej a jako, że mam bogatą wyobraźnię to widzę w niej wszystko, co bym chciała, aby przydarzyło się w przyszłości. Wyobrażam sobie sprawy, które mogłyby się wydarzyć i chwilami zaczynam w nie wierzyć. Czuje ich ciepły oddech na policzku a potem budzę się i widzę, że w realnym zyciu tego nie ma. Coś się zawalilo, coś nie udało, coś nie wyszło tak, aby poprowadzić mnie na drogę, gdzie byłam w tych idealnych myślach. 
Mówią, że przyciagamy to o czym myślimy. Przynajmniej książka Sekret i Potęgą podświadomości tak twierdzi. Daje to nadzieję, że może, pewnego dnia to, co mam w myślach stanie na mojej drodze. 

A tak poza tym wczoraj mój mąż zorganizował grilla u nas obok domu i zaprosił paru znajomych. 
Nie jestem osobą, która przepada za takimi imprezami. Jestem totalnym aspolecznikiem, jeśli chodzi o takie rzeczy. Wiele osób nie rozumie, dlaczego. 
Jak można nie lubić imprez i grilli? 
Cóż.. można. 
Nr 1 nie lubię, bo ludzie przeważnie słuchają muzyki, której nie lubię. Kiedy byłam dzieckiem słuchałam disco polo, bo rodzice mieli tylko takie kasety i winyle z ludową muzyka. Nikt nie pokazał mi muzyki jaka słucham dziś. Jednak na dzień dzisiejszy krwawia mi uszy, kiedy słucham disco polo czy ludowej. Ta muzyka do mnie nie trafia, odbija się ode mnie jak od tafli lustra. Nie czuje jej. A tą, która ja czuje nikt nie chce słuchać, bo oni jej nie czują, boją się jej, nie rozumieją etc. Muszę się poddać i słuchać tego, czego chcą oni, bo większość rządzi. 
Nr 2 inność prowadzi do tego, że jest brak tematów do gadania. Pewna osoba twierdzi, że po prostu jestem za nieśmiała i dlatego się nie odzywam. To nie tak do końca. Kiedyś może i nawet lubiłam te wszystkie spotkania, ale do momentu. Zaczęłam mówić a ludzie bezczelnie mi przerywali. Wkurzylam się za którymś razem i przestałam się odzywać. Było to gdzies w 2014 r. Słuchałam. Potem otworzyłam się trochę, ale już nigdy nie wróciłam do stanu z przed tamtej historii. Teraz wiem, że powinnam nie dać się zbić i kontynuować swoje, mimo przekrzykiwania, bo to dopiero wybija przerywacza. Nie wiedziałam o tym wcześniej i wybrałam milczenie. Milczenie na dłuższą metę jest nudne. Jest się trochę wyłączonym z rozmowy i to zniechęca w ogóle do bycia w towarzystwie. Jest się jak za szklaną ścianą.Czasami mam wrażenie, że nawet jak ktoś próbuje mnie wciągnąć w rozmowę to chociaż coś powiem nie ma możliwości tego pociągnąć dalej albo po prostu wydaje się, że nikogo nie interesuje to, co mówiła bym dalej. 
Nr 3 alko i mięcho. Nie lubię alkoholu i strasznie denerwuje mnie jak ktoś się mocno nawali.Nie czuje sie dobrze w towarzystwie napitych osób. Nie lubię jak mój mąż pije. Oni wszyscy łapią luz a ja spinam się jeszcze bardziej.Moze to kwestia doświadczeń z dzieciństwa, ale tak już jest. Widziałam jak alko zmieniało swietnych ludzi w potwory ( kiedyś o tym napisze wiersz), jak oni niszczyli przez to innych. 
Nie jem mięsa, patrzę na wędline i wiem z czego jest zrobiona. Widzę w niej zwierzątko, które zrodziło się tylko po to, żeby stać się produktem do zjedzenia. Strasznie to smutne. Jedne zwierzęta dostają zabawki, chodzą na spacery, bawią się, żyją a inne nigdy nie będą miały okazji zaznać niczego oprócz oczekiwania na śmierć. 
Nr 4 obce osoby lub takie, które znam tak sobie. Jeśli w grupie nie ma nikogo kogo znam, do kogo mam zaufanie, na kogo mogłabym liczyć a nikt nie zachowuje się tak, żebym poczuła, iż moje towarzystwo wgl jest potrzebne, zamykam się w skorupie. 
Nr 5 mój introwertyzm daje o sobie znać po pewnym czasie. Ten, kto jest introwertykiem jak ja wie o co chodzi. Człowiek staje się zmęczony zbyt długim towarzystwem innych osób. Zaczyna nas to przewyższać. Czujemy się wyładowani i musimy się schować, pobyć samemu. Niestety nie każdy to rozumie. 

Za każdym razem będąc w takim miejscu czuje jak bardzo się różnie, jak bardzo jestem z innego swiata, kiedy słucham rozmów, sposobu wypowiadania pewnych słów, jak widzę w jaki sposób podchodzą do życia. Mam po prostu wrażenie, że jestem totalną kosmitka. 
Więcej czasem zastanawiam się czy odnalazła bym się w jakimś innym towarzystwie np emosów i nie jestem nawet tego pewna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz